Temat: KRZYK W CISZY WIERSZY PRAWDZIWYCH ŻYCIE I TWÓRCZOŚĆ... [ Ponad 6700 ]
.
KRZYK W CISZY
WIERSZY PRAWDZIWYCH
ŻYCIE I TWÓRCZOŚĆ...
Autor wierszy:
https://photos.google.com/photo/AF1QipPJZGkbZ3RWlJah4GwvwRxp5bKoa0wmIBHzoe35?hl=pl
Mieczysław Borys Facebook:
https://www.facebook.com/profile.php?id=100009878502765
DROGA KTÓRĄ IDĘ...:
https://www.youtube.com/watch?v=T-DUPdnfChc
Biografia własna autora z dzieciństwa aż do dorosłości pod tytułem:
DZIECI WIEJSKIE NIE BAWIĄ SIĘ W PIASKOWNICY
https://www.far.org.pl/forum/viewtopic.php?id=2541
NIE MAM WIERSZY WYDANYCH
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
MIECZYSŁAW "STRZELEC MIETKO" BORYS
BOŻY DAR - TAK BÓG DAŁ
K R Z Y K W C I S Z Y
WIERSZY PRAWDZIWYCH
ŻYCIE I TWÓRCZOŚĆ...
Zdjęcia w jednym albumie: https://photos.google.com/?hl=pl
Zdjęcia w albumach: https://get.google.com/albumarchive/103276734392610294633
WOLNOŚCI MOJA, POEZJO: DŻEM - SEN O VICTORII:
https://www.youtube.com/watch?v=wD9_wQ9Pokk
PO WIERSZACH MNIE POZNACIE
...CZEGO NIE MOGŁEM WYKRZYCZEĆ - W WIERSZACH NAPISAŁEM...
ADEKWATNIE DO OKOLICZNOŚCI W JAKICH SIĘ ZNAJDUJĘ
https://www.youtube.com/watch?v=xJHoqntOaQo
...WIERSZE UTKANE Z WRAŻLIWOŚCI, NATCHNIENIA, PATRIOTYZMU,
SMUTKU, CIERPIENIA, BÓLU, ŻALU, ALE I Z MIŁOŚCI I RADOŚCI...
...Wspomnieniami, marzeniami kończy się kolejny dzień...
A czy spełnił się, to już osądź sam[a].
POEZJA DLA CIEBIE
A moja pasja - sposobem na życie - na wolny czas w życiu...
* * *
...Daję Ojczyźnie to co we mnie jest najpiękniejsze czyli wiersze...
WSTĘP
Porywem serca wiedziony...
Natchnieniem emocje szarpane...
Ziemi, Niebu moje ukłony,
Że są Ludziom wiersze pisane...
...Droga do marzeń...
Droga do moich marzeń,
to moje wiersze.
Nikt ich mi nie odbierze,
skoro nie są rzeczą,
a moją duszą.
Ale czytać każdy może.
2016, grudzień
przyodziałem siebie swoimi wierszami
...przyodziałem siebie swoimi wierszami -
w których jest ciepło mi potrzebne...
...ale i ducha obudziłem - który jest ze mną...
2016, grudzień
Ja, Mietko poeta kamień - żywy kamień
...Przywdziałem siebie wierszami i już nie jestem nagim i kalekim.
W wierszach idę tam gdzie chcę, robię co chcę, myślę jak chcę,
widzę to czego inni nie widzą i czuję tak jak czuje poeta...
2016, listopad
Moje wiersze
Niech biegną z wiatrem do ludzi,
którzy potrzebują moich słów,
może wyleczą ich ból i cierpienie,
jakie się wzięły z życia.
2016, grudzień
K o r z e n i e
Nie jestem poetą mądrym.
Jestem poetą prawdziwym
z serca - duszy i natchnienia.
Co innym przychodzi tak z trudem.
Mnie z zadziwiającą łatwością jest
przyznać się do swoich korzeni.
W sumie wstyd jest zakryty.
A żeby chłopu udawać panicza
jest gorszym wstydem,
niż jawnie się przyznać,
że jest się chłopem.
25.03.2018, 15:35
K o r z e n i e 2
Donikąd nie idę.
Znikąd nie przyszedłem.
Jestem tu skąd pochodzę.
Tu był i jest mój dom.
Tu żyję wśród moich Ziomków...
Kocham tę Ziemię
Jak Matkę swą.
Tutaj przyszedłem na świat.
I tutaj spocznę na wieki
Ja Mietko Podlasianin.
15-04-2019, 9:11, poniedziałek
JESIENNE ZADUMANIE...
Pisanie uskrzydla człowieka:
Raz od myślenia drgnie powieka,
Raz za czymś porwie się dusza człeka.
Innymi znowuż razy z duszy popłynie radości rzeka,
Jeszcze innym razem, to co czeka -
Już pióro do uniesienia na wiersz zawleka...
Pisałem we wrześniu 2008 roku.
Natura poety
Poeci piszą wiersze po to,
by wypłakać swój los.
Choć żyją z wierszową cnotą -
chcą wszędzie wierszem
zaznaczyć swój głos.
2015, lipiec
Boli moja pamięć
Nigdy nie szczędził los mi dobroci,
A nad wyraz miary obarczył krzywdą.
Tylko w natchnieniu życie moje się złoci,
Co może Tobie wydać się moją wadą.
2015, sierpień
* * *
...Słowa moje ubogie,
Za to serce przebogate.
Z ciała mojego cierpiącego
Bólem płynie wierszowa droga,
Którą przenoszę na papier...
https://www.youtube.com/watch?v=s9it4bTk8d0
2015, październik
poeta
Pisać wiersze, pisać wiersze -
weszło mi w krew...
Może Tobie to śmieszne,
ale dla mnie to odzew, że żyję -
i na papier umieszczam życia gniew,
bo papier zdzierży, człowiek nie.
2016, czerwiec
Klepsydra czasu
Z dniem przyjścia na świat -
W klepsydrze czasu przesypuje się piasek -
I kiedy w całości znajdzie się na dnie -
Przyjdzie ziemskiego żywota mój kres.
Lecz ludziom dalej będę żyć,
Kiedy będą czytać moje wiersze.
2016, kwiecień
Ja, Wierszowy
...Imam się wierszami niedorywczo, a codziennie.
Może jestem śmieszny i głupi, ale mam to coś.
Tego nie da się kupić.
To jest w mojej duszy i sercu...
2016, listopad
W i e r s z e
Wiersze, to taka piękna rzecz,
której nawet śmierć nie może odebrać.
Są przed i pozostaną po.
2016, sierpień
Każdy ma swoją drogę
Pomimo wielu przeciwieństw,
jakie w życiu mnie dotykają
- idę drogą, którą nie chodzą ludzie.
Ta droga to wiersze,
które pomnażam piórem,
jak ludzie kilometry nogami.
30-01-2017, 15:21
W I E R S Z E Z L E T A R G U
Drodzy Czytelnicy, zamieszczane na Forum FAR moje wiersze nie tylko są z letargu,
ale nawet i ja sam wśród współczesnych poetów ogólnie pojawiłem się jako z letargu.
Wybór całkowicie należy do Was, czy będziecie czytać moje wiersze. I co najważniejsze
z góry nie jest to Wam przeze mnie narzucane, a tylko z podziękowaniem zaproponowane.
Niemniej zapraszam i zachęcam do czytania moich wierszy, choćby z tego względu
i powodu, iż nie sztuką jest czytać wiersze z literatury, która była czy jest obowiązkowa
m.in. jak dzieła Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Gałczyńskiego, Miłosza i wielu innych
poetów. Lecz sztuką jest i nieobowiązkowe, a wolnym wyborem czytać wiersze autora
z pochodzenia i wykształcenia chłoporobotnika, który nic nie ma wspólnego z twórczością
znanych literatów i zarazem nic nie ma związane z tym środowiskiem, które na przykład
żyje z pisania. Jestem do bólu odmiennym od prawdziwych poetów i w samodzielności
samouka do cna wykorzystując siebie piszę tak jak tylko potrafię. I nie jestem związany
z różnymi kanonami, czy regułami obowiązującymi w dzisiejszej literaturze, która przez
internet poszła na łatwiznę pisząc każde słowa z małych liter i bez znaków interpretacyjnych
z dnia na dzień bardzo zubożała. Co prawda liczy się tylko poziom talentu autorów, jakim
mogą posługiwać się w bogatym zasobie słownictwa w sensie wydarzenia, historii i wyobraźni.
Niemniej wracam do poprzedniej myśli, która w moim przypadku jest tak bardzo ważna,
jak poezja z letargu. Jestem wolnym jak ptak w powietrzu w tym co robię i tylko decyduje
o tym co piszę mój intelekt lub brak go. Ale z zachowaniem wszelkich przyzwoitości i szacunku
do wszystkich i wszystkiego, co mnie otacza i z czym na co dzień obcuję...
15-09-2018, 14:30, sobota
Jak to możliwe
Urodziłem i wychowałem się w rodzinie chłopskiej z etniczną gwarą białoruską,
co wpłynęło na wykształcenie dialektu wileńskiego, jakim większość ludzi
posługuje się na Podlasiu zwłaszcza wzdłuż przy granicy z Białorusią, jak to
u mnie ma miejsce w gminie przygranicznej Kuźnica Białostocka. Ale to przecież
nic nie szkodzi. Nie pokończyłem żadnych szkół. I to też nic nie szkodzi, bo u
wielu ludzi z rodzin chłopskich było to normalne. Byłem chłopem i robotnikiem,
nawet dołowym robotnikiem jako górnik. I to też nic, bo normalne. Ale jakim cudem
stałem się poetą? To już z moim życiorysem nie jest normalne, skoro wyjątkowe.
Mam czym się pochwalić. Znaczy to, że tworzy człowieka poetą, nie środowisko
w jakim się żyje, nie wychowanie i nie wykształcenie, a wrodzona wrażliwość i
natchnienie, które tworzy wenę - z której stajemy się poetami. Poeta to takie piękne
słowo magiczne, czarujące. Nie ma piękniejszego słowa, bo w tym słowie jest
wrażliwość, uczucie, natchnienie i wena czego nie posiada większość ludzi, żeby
być właśnie takim człowiekiem. To jest dar Boży. Tego nie można się nauczyć.
Z tym trzeba się urodzić. Bardzo Tobie wielkie dzięki, mój Boże, że namaszczając
mężczyzn na poetów, nie pominąłeś i mnie.
2015.10.11:48
O mnie
Los nie okazał się mi łaskawym, gorzej i trudniej mam od reszty ludzi.
I choć piszę wiersze... nie dążę do sławy, a chcę być nieznanym,
bo tak lepiej dla serca i duszy.
W poezji, jak w polityce są swoi i cudzy - inni. To nie oznacza, że chcę,
żeby mnie wyróżniono. Bliżej mi do lasu, niż do ludzi, bo gdy jestem
w lesie nie mam w sobie wstydu i nie jestem spłoszony ludźmi.
12.07.2016, 14:38
(Nie) wyróżnią
Krytycy poezji człowieka prostego w pisaniu nie wyróżnią, choćby nie wiem jak pisałby,
bo to byłby prztyczek wykształconym poetom. I nie wyróżnią dlatego też, bo nie wyróżniają
prości ludzie, tylko tacy jak oni, więc wyróżniają swoich. Taka jest prawda do której ani krytycy,
ani wykształceni poeci nigdy się nie przyznają. 12.07.2016
* * *
Wiersze niepublikowane nie mają żadnej wartości, bo nie są czytane.
A gdy wiersze nie są czytane nie żyją.
ABECADŁO - [ POETY KAMIENIA - ŻYWEGO KAMIENIA ]
- Jeśli kiedyś wytnę błąd ortograficzny.
Darujcie analfabecie.
- Jeśli kiedyś rozłożę treść niepojmującą nawet sobie samemu.
Zrozumcie i wybaczcie.
- Jeśli kiedyś spłodzę wiersz wybitny.
Podziwiajcie.
- Jeśli kiedyś żaląc się na życie wejdę w dom Wasz.
Zaakceptujcie i przyjmijcie.
- Jeśli kiedyś płakać będę.
Wy nie płaczcie razem ze mną i po mnie.
- Jeśli kiedyś po coś biec będę.
Wy biegnijcie także po swoje już przede mną.
- Gdy pojmować życie będę.
Wam pojmować będzie zbędne,
bo rozumiecie, jakie życia sedno.
- Gdy miłować Ludzi będę.
Wy miłujcie już przede mną.
- Gdy odchodzić od zmysłów będę.
Wy nie odchodźcie przede mną, ani po mnie.
- Gdy Ci, którzy cierpieli przede mną.
Od dziś niech już nie cierpią ani dniem i nocą jedną.
- Gdy iść będę za głosem serca.
Wy idźcie już przede mną za głosem swego serca.
- Gdy umierać będę.
Wy nie umierajcie przede mną i po mnie.
Bo kto będzie czytał wiersze moje.
Pisałem w lipcu 2008 roku. Podlasie
Jaka jesteś? Jaki jestem?
Poezjo, moja wybranko,
Czy ja Twój niewolnik?
Takie mam do Ciebie pytanko,
Ja, jako wierszowy gwałciciel i psotnik.
Poezjo, moja kochanko,
Ty ze mną - ja z Tobą...
Takie w ciszy jest moje śpiewanko,
Które w słowie duszę moją ozdobi?
Czy na pewno jesteś taka?
Jakim ja na pewno jestem?
Czasem upodabniam się do ptaka,
Innym razem czuję się ciężarnym balastem.
Ale wiem, że żyję dzięki Tobie -
I przez Ciebie - i dla siebie...
Z tą zaletą bogato będzie mi i w grobie,
I Aniołowie będą miały co czytać w Niebie.
A i gdy nasi sympatycy Ciebie pomiłują,
A mnie wierszowego niedorajdę pokochają?
Wtenczas, Poezjo, Twoje słowa zakrólują,
A mnie jak poetę pochowają.
Nie chcę sławy. Chcę natchnienia,
[ Sława wcześniej, czy później
kończy się życiową tragedią! ]
Skoro wiem, że w słowie jestem poeta mały.
Tobie, Poezjo, chcę dać poprawę. Sobie Wenę.
A jedno i drugie nie takie proste.
Jak mam żyć? Panie Tusk.
Pisałem, dnia 24-01-2014 rok. godz. 14:46
Czarna Białostocka - Podlasie
* * *
Mój przepis na życie,
to wiersze - życie z pasją...
Nie żyję w skrycie,
a z wierszową fantazją...
* * *
...Wiersze są napisane po ludzku czyli wszystkim zrozumiale
i co najważniejsze są prawdziwe, bo słowa z życia wzięte...
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ I CAŁEMU ŚWIATU
Los posadził mnie na wózek inwalidzki.
Ale Bóg wielce dobroduszny obdarzył wrażliwością.
Mając sto procent wolnego czasu piszę wiersze
poświęcając mojej ukochanej Ojczyźnie Polsce
i wszystkim Ludziom, którzy wiersze przywołają.
śr. 21.03.2018, 9:59
Pisanie wierszy
...to nie jest rzecz gustu,
a porywu i natchnienia duszy i serca....
Według Mietka
Z chłopa na poetę
Literka po literce aż boli serce...
Pług lżejszy od wierszy.
Boże, pomyliłem profesję.
Proszę, zdzierż, ja nie pierwszy
Uwikłany w tę pasję.
Literka po literce aż boli serce...
W co ja się wplątałem?
Czy to jest mi pisane?
Przecież chłopem być chciałem,
Skoro takie są moje dane.
Literka po literce aż boli serce...
Pole odłogiem nie może leżeć,
Jak książka na półce.
Ale i już nie może zelżeć -
Takie na dziś moje ABC...
Literka po literce aż boli serce...
Utożsamiam się w poetę,
A ciągle przecież jestem chłopem.
Polubiłem to, jak kochający Gretę
I tak tam i z powrotem...
Idę drogą poezji...
Więc proszę, Boże, prowadź mnie.
śr. 14.03.2018, 18:10
Dekada literackiej twórczości
Spłodziłem ponad pięć tysięcy wierszy -
byłem w nich gdzie tylko chciałem
i gdzie moja myśl być zachciała,
choć w teorii, bo prawie nigdzie nie byłem,
ale to zawsze gdzieś byłem.
W wierszach płakałem - wylewałem życia żale
na papier - śmiałem się, wesoły byłem i się smuciłem...
Wszystko było w nich prawdą, jak na jawie,
choć i dużo w teorii, jak w marzeniach...
Piszę to, co do głowy mi przychodzi,
co serce i natchnienie dyktuje,
oczywiście zachowując słowną przyzwoitość.
Nie zastanawiam się nad zasadą i regułą w poezji,
jaką wymyślili literaci. Moje wiersze - moje prawo.
czw. 15.03.2018, 8:42
Pomyłka w profesji
Po co mi to? Co mi to da?
Przecież literatem być,
To nie jest jakaś tam tandetna gra,
A wrażliwość serca i duszy… bez dna!
Czy ja muszę poetą być?
Bez wierszy też można żyć.
Za co, Boże, tak mnie pokarałeś,
Narzucając mi żywot literata?
Przecież ja chłop z urodzenia
I język mój prosty w życiu codziennym.
Pługiem w polu lżej było orać,
Niż jedno słowo do wiersza z głowy wydobyć.
Za co ja tak cierpieć muszę?
Za jakie grzechy moje mnie to przypisano?
Za jakie grzechy moje taka boska kara mi przypadła?
Czyżby za mało jeszcze we mnie cierpienia?!
Czyżby parając się piórem, muszę odpokutować winy,
Do których być może za życia się nie przyczyniłem?!
Przecież uczciwie żyję i żyłem.
Przecież nic złego, by cierpieć, nie uczyniłem.
Prawym człowiekiem jestem i byłem.
A może, Boże, tutaj w niczym nie namieszałeś?
A może to przeznaczenie i los mój winne są temu?
Proszę, odpowiedz mi!
Przecież one zrobić tego nie mogą…
2017.07.18, 11:29
Mój sposób na życie
Znalazłem sposób na życie - piszę wiersze...
I choć żadne to odkrycie, ale zawsze sposób na życie...
I choć to robota syzyfowa - rozjaśnia umysł -
pogłębia wiedzę - i mniej jest się analfabetą.
06.02.2018, 20:20
PRZYKRO MI
Ja Mietko, ułomny rozumem i ciałem poeta,
na razie nie sprostałem Twoim wymaganiom.
Śledź mnie - może w przyszłości czas oświeci mnie
nie tylko zdrowym duchem ciała, ale i bystrym intelektem.
Wtedy przeczytasz piękny prawdziwy mój wiersz.
https://www.youtube.com/watch?v=gEzfobzCUI8
WIERSZAMI
Wrażliwością i natchnieniem obdarzył mnie Bóg...
Więc jestem winien podzielić się i z Tobą...
MOJA POEZJA
Moja poezja jaka jest taka jest,
ale niezmyślona od pierwszego do ostatniego wiersza.
Moją poezję będziesz czytać z kołataniem serca,
z łezką w oku i z wypiekami na twarzy -
czasami ze wstydu za mnie,
czasami ze strachu i z żalu za siebie...
NIM NADEJDZIE JUTRO
Nim nadejdzie jutro,
A jeszcze zanim minie noc -
Bądź ze mną poezjo siostro,
Kiedy kocham cię po stokroć
Lepiej, niż kochałem lat temu trzydzieści.
Jestem przesiąknięty tobą
Do szpiku kości i do cna wyczerpania
Jak emocji, tak i natchnienia wizją
Nigdy nie stawiając sobie pytania
Dlaczego to robię, co robię.
Na wszystkim i we wszystkim wiersz znajduję:
Na ścianie, żyrandolu, w ćmie,
W ruchomych telewizyjnych cieniach,
Które na posadzkę lądują.
Lecz póki nie zasnę, ruszać je nie śmie,
Aż usnę do jutra - i uśnie ze mną wszystko.
TYM KTÓRZY ZAPOMNIELI, ŻE ŻYJĘ
Czas przemijał, lata ubywały - ubywają,
aż ubyło tyle, że siebie nie rozpoznajemy.
Ja dzisiaj jestem takim, że choć nie fruwam,
ale i ziemi nie dotykam.
Serce mam z prawej strony, oczy z tyłu głowy.
Jestem malowany ptak, choć skrzydeł mi brak.
Jedną nogą byłem w Niebie, drugą w piekle.
Była równość, zatem nigdzie nie trafiłem,
temu nie ma mnie ani na ziemi, ani w Niebie.
Zostałem uwikłany w poezję...
Jeśli chcesz mnie zobaczyć, szukaj tam!
* * *
...Pisanie wierszy, to nie tylko dobre wykorzystanie nadmiaru czasu,
ale i ucieczka od codzienności monotonii życia - do ubarwiania życia...
...WIERSZE MOJE - SERCE POETY...
Wiersze moje wiernie i dobitnie ukazują problematykę cierpienia,
że chociaż cierpienie nie było do życia zapraszane,
a ono jest - i tkwi w moim życiu...
Niemniej z tego właśnie powodu można wzbogacać duszę -
pomnażać natchnienie i funkcjonować wierszowo...
Wiersze moje pokazują, że przez cierpienie fizyczne
i psychiczne można odnaleźć piękno życia, piękno przyrody,
a przez nią chęć aktywności życia i poprawy radości z życia...
Kalectwo, które napotkało się w życiu, może to absurd,
ale wzbogaciło i uwrażliwiło duszę bardziej, niż była uwrażliwiona przedtem...
Nadało nie tylko sens życia, ale zwłaszcza i przede wszystkim powołanie coś robić,
aby nie żyć w pustce duchowej tak, aby tylko żyć.
Myślenie o poezji rozwija umysł, myślenie o rzeczach delikatnych,
pięknych, których nie można dotknąć, a tylko je odczuć,
które są ulotne fizycznie, a tylko możliwe duchowo,
emocjonalnie i to jest piękne i wzruszające...
Wracanie w poezji do dzieciństwa, które już nie wróci fizycznie,
ale w wierszach ono istnieje - oznacza mentalne cofanie się
do wszystkiego, co było dobre i złe w dzieciństwie...
W taki sposób dzieciństwo przeżywa się drugi raz,
kiedy bez poezji to nie byłoby możliwe.
Jednego dnia jest się dzieckiem, drugiego dorosłym i na odwrót,
co bez poezji jest tylko przejściem przez życie krótką myślą,
chwilą, jeśli w ogóle takowe myśli i chwile przechodzą przez człowieka,
który nie jest uwikłany sercem i duszą w poezję.
A tutaj w tym przypadku one tkwią ciągle, czy prawie ciągle...
W poezji dotykanie miłości, piękna kobiet, uczucia, fascynacja
ich ciałem, sylwetką, wyglądem jest czymś nadzwyczajnym...
Dostrzeganie u kobiet nie tylko to, że jest się im buhajem,
który może tylko rozładować swoje hormony w popędzie seksualnym.
Ale odczuwanie wrażliwości, podniet, erotycznych wzruszeń i emocjonalnych...
Kochanie kobiety nie tylko ciałem, lecz przede wszystkim i duszą,
takie walory wzbogacają wrażliwość i serce poety...
* * *
Pisaniem wierszy porządkuje moje myśli, mój świat, który udręcza mnie od wielu wielu lat...!
Pisanie jest sposobem na życie, a zwłaszcza na czas którego ma się w nadmiarze.
Pisząc wiersze, człowiek jest czymś zajęty, ma sens życia i siebie bardziej docenia,
szanuje i nie czuje się tą roślinką, która w miejscu więdnie, starzeje się,
a z każdym dniem nabiera wigoru i pewności siebie, dotykając cech uczuć,
wyobraźni, obcując z tym wszystkim, co poetę wzrusza, co go boli i porusza,
nie mając nigdy niczego do woli, a stale inspirująco coś na nowo się odkrywa...
* * *
W moich wierszach jest przesycenie cierpienia, bo lubię pisać o cierpieniu;
w ten sposób stawia się opór cierpieniu - walczy się z cierpieniem...
I jeśli się nie wygrywa fizycznie z cierpieniem, to zapewne pokonuje się duchowo -
stając się po tym świadom, że walczyło się jakby z wiatrakami, których nie ma,
z duchami, których się nie widzi, a ich w końcu - w rezultacie pokonuje się wyobraźnią
natchnieniem, że stawia się temu opór - walczy się ze wszystkim, co stawia przeszkodę
lub problem i w konsekwencji odczuwania usatysfakcjonowanej wygranej...
Wtedy człowiek czuje się w zupełności uwolniony, a jeśli ból fizyczny pozostaje
z przyczyn fizycznych urazu ciała, nie jest on wtedy taki straszny.
PO FAKCIE
Nie wróci już to, co przepadło,
Jak kamień pluśnięty do głębin wody.
W życiu najgorsze jest to,
Co w jednym dniu upadło
I nie wróci już nigdy do byłej urody.
A kiedy wszystko to, co upada -
Trwa latami lub przez wieki -
Ma się na to czas do rozwagi -
Zanim jak ten kamień pluśnięty
Bezpowrotnie utonie w głębi rzeki.
Zatem, kiedy nagle nieszczęście przychodzi,
A nie jest spowodowane winą człowieka,
Od własnej winy się odchodzi
I wini się los, kiedy przyczyna daleka.
A z drugiej strony, kiedy nic się nie robi,
A wręcz nade wszystko nieszczęściu
Się sprzyja, to obie strony,
Utoną w błędzie, jak ten kamień,
Co pod wodą grunt martwością zdobi...
O mnie:
WADA WRODZONA, CZY BOŻY DAR
Ci, którzy piszą wiersze, powiadają: Odkryłem w sobie romantyczną duszę.
Jako mały chłopiec już wiedziałem, że posiadam romantyczną duszę, gdy
zapędzałem się na majowe i letnie łąki, na chłopskie rozłogi, gdy jeszcze
nie wiedziałem, że kiedyś będę pisał wiersze. W moim przypadku prostego
niewykształconego człowieka, musiało minąć więcej czasu, żebym zaczął
pisać wiersze, iż u mnie nie istniał intelekt z posiadaniem wiedzy i zawartości
bogactwa słów, jakie niezbędne są w tym, co robię, a musiał zadecydować wiek
i wiedza z życia, a nie nabyta z wykształcenia i inteligencji. Stąd przyszedł czas
na wykwit wierszy na średni wieku życia, co prócz autora dla literatury nie ma
żadnej różnicy w jakim okresie autor pisał wiersze, kiedy i tak za życia przekazuje,
a po odejściu z ziemskiego padołu świata pozostawia wszystko dla żyjących, co stworzył.
Poeta, to nie malarz. Malarz - posiada wrodzony talent. A jeśli kształci się w tej
dziedzinie - to po to tylko by polepszyć i udoskonalić swój talent.
Natomiast poeta - prócz daru Bożego, musi znać zasób słów, żeby pisać wiersze.
Czego nie potrzebuje malarz. Stąd wykształcenie i wiedza poecie jest bardziej
niezbędna, niż w przypadku malarza.
Wszyscy szczycą się wykształceniem, ci którzy posiadają wykształcenie.
Ja nie wstydzę się brakiem swego wykształcenia. Albowiem pamiętam słowa ŚP.
Pana Leppera - w swoim czasie powiedział: Wykształcenie nie zawsze idzie
w parze z rozumem.
Dodam od siebie: Nie sztuką jest przeczytać sto książek i napisać jeden wiersz.
Sztuka jest przeczytać jedna książkę i napisać sto wierszy.
W swoim czasie gdy te słowa wpisałem na literackim portalu - niektórzy internauci
nie pozostawili na mnie suchej nitki - wyszydzając mnie. A przecież chłop swoje wie.
Używając tych słów - miałem na myśli być zmobilizowanym i aktywnym w tym co robię.
Też mam świadomość, że sto wiersze napisane jednej osoby mogą mieć mniej wartości,
niż jeden wiersz drugiej osoby. Niemniej ze stu wierszy jest więcej możliwości znaleźć
jeden dobry wiersz, niż w przypadku jednego wiersza. Ot i cała filozofia chłopska.
Mieczysław Borys - [ Mietko poeta kamień - żywy kamień ] 2017-01-15
* * *
Drodzy internauci Forum FAR, czytając moje wiersze - spotkacie się z narzekaniem
na życie, inwalidztwo, los, nieszczęście jakie w życiu mnie spotkało. I choć jest
to całkowitą prawdą o czym piszę - i choć traktuję to jak koniec świata śmiertelnie
poważnie, to w gruncie rzeczy na co dzień wcale nie jestem żałosnym ponurakiem,
a biorę to jakby za teoretyczną poezję. Lubię w poezji wyolbrzymiać, choć wszystko
jest całkowitą prawdą. Żyję tak jak wszyscy z taką różnicą, że na wózku inwalidzkim.
Sama moja treść wierszy świadczy, że prowadzę aktywny tryb życia - i jestem tu i tam.
A Jagiellonia mój umiłowany i ukochany klub jest tylko jednym z wielu życiowych
zainteresowań. Jeżdżenie na mecze Jagiellonii daje ogromną radości, frajdę i co
najważniejsze kibicując swojemu klubowi można zapomnieć o codziennych trudach
i cierpieniach w kalectwie i bardzo dobrze się bawić - przy tym odprężając się
psychicznie i fizycznie po ogromnych nagromadzonych napięciach w trudach życiowej
codzienności... W moich wierszach znajdziecie wszystko, co się łączy z codziennym
życiem: c i e r p i e n i e m - b ó l e m - ż a l e m, miłością, przyrodą, sportem,
patriotyzmem do Małej Ojczyzny, skąd pochodzę, jak i do Dużej Ojczyzny Polski,
WIARA w BOGA i zamiłowanie do wszystkiego, co jest dobrocią i ludzkie...
...Warto ż y ć i warto b y ć tu i tam...
https://www.youtube.com/watch?v=q2rYveSNKRI
Jestem po sześćdziesiątce, ponad 30 lat w związku małżeńskim pierwszym i jedynym,
dwóch synów, wnuczka. 30 lat na wózku inwalidzkim i jeszcze mam parę w rękach.
Nigdy nie załamałem się ani psychicznie, ani fizycznie, żeby nie chcieć żyć.
Żona, synowie i wnuczka zawsze dodawały mi powera do życia...
Nie musicie ze mnie przykładu brać. Ale pamiętajcie, życie macie tylko jedno.
05.06.2017, 14:43
* * *
Jestem wszechstronnie nieutalentowanym.
Sam nie wiem skąd to przychodzi
Nie umiem pisać wierszy, nie mam talentu, a lubię to robić.
Świadectwo dojrzałości
Nie uczęszczałem do liceum, nie studiowałem, a więc nie wstyd mi, że brak talentu.
Do wypadku w kopalni byłem chłoporobotnikiem na ziemi i pod ziemią.
...Teraz piszę wiersze pół metra nad ziemią czyli ciągle jestem w powietrzu...
A czy jestem Aniołem na Ziemi, osądź sam.
DO POEZJI
Nie drocz się ze mną, Poezjo,
Ja nie jestem prawnukiem Mickiewicza.
Jestem tylko losu sierotą,
Co nade mną stoi między Litwą,
Białorusią, a Podlasiem pogranicza.
DRUGIE NARODZINY
Nie chodzę po ziemi,
Ale i nie bujam w obłokach.
Wyszło to wszystko spod ziemi,
Co już zapomniałem o stawianych krokach.
Żyję między ziemią, a niebem,
Choć nie jestem ptakiem.
Poezja jest moim duchowym chlebem -
Co mi się przyszło trudzić pod tym znakiem.
WEDLE USPOSOBIENIA
Póki mam wzrok i w piersiach tchnienie -
Będę żył i pogłębiał swoje istnienie...
Ludzi kochał będę tak, jak mnie kochają,
Ale nie gardził tak, jeśli mną pogardzą,
Nie temu, że w Niebie zasługi mnie czekają,
Lecz ku temu, że tak dobroci moje mi radzą.
PRZYPADŁOŚĆ LITERACKA
Wkradła się do mojej duszy poezja mówiąc: za nic nie wyjdę!
Tkwi we mnie o każdej porze, nawet w głębokim śnie...
Choć jej powiadam: - Ja chłop z urodzenia wiem,
jak pole się orze, a nie słowem uwodzić ludzi.
Lecz ona jak natręt, uparta powiada:
- zniewolę cię, abyś z ułomności fizycznej wyzbył się
i biegł jak młodzieniec bez żadnej skazy po łące, polach i lesie,
gdzie się rodzą poeci z natury sentymentu do Przyrody i Poezji.
Wtedy nie trzeba ci będzie być chłopem i uprawiać rolę,
co najbardziej umiałeś, a zamienić na pióro -
wtedy będziesz i chłopem, i poetą,
i choć nigdzie, to jednak wszędzie.
* * *
...Powstał we mnie głód nie dziennego posiłku,
a pisania wierszy po długiej rozpaczy nad życiem...
* * *
...Nie chcę żyć sam - a zatem piszę wiersze i Wam...
* * *
...Moją życia rolą nie płakać nad życia dolą, a ją opisać...
* * *
Dlaczego wstawiam wiersze do internetu. Z pewnością nie dla zysku i nie dla sławy,
albowiem obce mi jedno i drugie. I dobrze. Z pewnością dla osobistego przetrwania
jako kaleki człowiek. I po to, że wiersze leżące w szufladzie nieczytane nie mają żadnej
wartości, bo tak jakby w ogóle ich nie było, iż prócz autora nikomu nie są znane.
A gdy wiersze są do internetu wstawiane - możesz przeczytać Ty i Ty i Ty...
A ja z tego jestem rad i szczęśliwym po brzegi uczuć, emocji i natchnienia...
I co najważniejsze w tym jest, że jestem spełniony. Dzięki Ci za to mój Czytelniku.
19.10.2016, 10:21
* * *
Moja historia w wierszach nie jest zmyślona. Jest prawdziwa aż do bólu.
W i e r s z e
Wiersze, to taka piękna rzecz,
której nawet śmierć nie może odebrać.
Są przed i pozostaną po.
* * *
Choć uwieczniam siebie wierszami, nie dbam o rozgłos.
Robię to z powodu natury osobistej i dla własnego przetrwania.
https://www.youtube.com/watch?v=obvizJRnezA&ebc=ANyPxKoHjFHulThhR2nCJlKNkNn4Yf3Ngcc-l8JMr156LGz17QlWtNG9ZwA1Cli0Vd5OBU0xrhYbYlWlh1mcT4QTc2ixLO8QZA
Czasami
Czasami lepiej poczytać wierszy prostego zwykłego poety,
niż z literatury Mickiewicza i Słowackiego, gdy tu z wyboru, tam z musu.
* * *
Moja treść jest prosta i pokorna, którą zrozumie każdy.
* * *
Jeżeli piszę wiersze i publikuję w internecie, to Czytelnika świętym
jest prawem wiedzieć o mnie gdzie mieszkam, kim jestem i co robię.
* * *
...Odnalazłem siebie w wierszach, a co najważniejsze,
że to sprawia mi radość i wierszem wypełniam czas i życie...
Życiorys autora
Mieczysław Borys urodził się 20 grudnia 1955 roku w rodzinie chłopskiej we wsi Cimanie,
w powiecie sokólskim na Podlasiu. Ojciec o imieniu Izydor, matka Marianna z domu Kułak
z rodziny chłopskiej we wsi Popławce w parafii Kundzin. Uczęszczał do szkoły podstawowej
w Starowlanach oddalonej o trzy kilometry. W trakcie szkoły podstawowej i po ukończeniu
pracował wraz z rodzicami na gospodarstwie rolnym. W 1974 roku już jako 18-letni wyjechał
na Górny Śląsk. Uczeń Ochotniczego Hufca Pracy przy PRIM Mysłowice - po ukończeniu OHP
przez kilka lat w tym samym zakładzie pracował jako monter instalacji sanitarnych.
Następie górnik dołowy w PRG Mysłowice na oddziale IV KWK "Ziemowit".
Żona Barbara z domu Sańko z rodziny robotniczej urodzona w Sokółce.
Ojciec dwóch synów. Uległ tragicznemu wpadkowi podczas pracy w kopalni w 1986 roku.
W 1998 roku powrócił wraz z rodziną na rodzime Podlasie i osiadł w Czarnej Białostockiej
w otulinie Puszczy Knyszyńskiej. Dziadek jednej wnuczki. Taka była i jest wola losu.
* * *
Nie należę do żadnego cechu literackiego, a więc nie jestem obarczonym żadnym
w literaturze zobowiązaniem. W słowie jestem wolnym, jak ptak w powietrzu.
Ale wcale to nie oznacza, że mam być nieprzyzwoitym w słowach, wręcz przeciwnie
jak najbardziej powinienem być uczciwym, szczerym, czystym bez skazy zakłamania
i prawdziwym tak, jak bije moje serce i kierują mną emocje, porywy serca i natchnienie.
Tylko taka prawda jest coś warta w mojej literaturze, [ "choć z drugiej strony być może
nic nie jest warta." ] Wszystko zależy od tego, jak to odbiera Czytelnik.
* * *
Moja poetycka twórczość wypływa wprost z wrodzonej osobistej wrażliwości,
porywu serca, natchnienia i czasami weny. Posiadające wyżej wymienione cech
traktuję jako dar Boży. Poza tym doszły do tego perypetie życiowe, które dodatkowo
wpłynęły na wymienione walory lub wady osobiste z czego stałem się wierszowym.
Robię to dobrze, czy źle, nie wiem, skoro nikogo nie pytałem, jak to się robi.
Piszę tak jak [nie]wiedza moja na to zezwala i jak wymienione wrodzone cechy na to
wpływają oraz jak ironia losu tym pokierowała. Jestem samoukiem i samozwańczym poetą.
Nie mam wydanych wierszy w tomikach, iż nie spotkał mnie jeszcze zaszczyt ten,
aby jakieś wydawnictwo zaproponowało wydanie moich wierszy.
A i ja sam nie zabiegam o to i także na własny koszt nie próbuję wydać wiersze.
* * *
Szanowny Czytelniku moich wierszy! Jeżeli Tobie moje wiersze nie przypadną do gustu,
a tym bardziej poziomem literackim, to doceń przynajmniej mój trud jaki sobie zadałem,
żeby spłodzić to co stworzyłem. Jestem tylko prostym człowiekiem bez wykształcenia
i choć to wcale nie usprawiedliwia mnie w tym co napisałem, ale z pewnością da Ci powód
do zrozumienia. To co spłodziłem, to nie dla żadnych zasług, tym bardziej nie dla żadnych
materialnych korzyści, a wprost z czystego samego natchnienia i z porywu serca i ot tak z
czystego powołania. I jeśli nie dla czystej poezji, to z pewnością dla własnego przetrwania.
A jeśli swoją treścią w wierszach kogokolwiek świadomie lub nieświadomie uraziłem,
to najmocniej z całego serca i z ogromnym zawstydzeniem z pokorą przepraszam.
Mieczysław Borys
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
[ Zdjęcia, które występują, jeżeli chcesz zobaczyć, musisz przenieść na: wp.pl
Powodem jest to, że: http://www.far.org.pl/forum/viewtopic.php?pid=73782#p73782
Niektóre zdjęcia posiadają możliwość bez przenoszenia na: wp.pl do otwierania,
niektóre samoistnie przeskoczyły do pliku Picasa Web Albums, niektóre wstawiane były
już po zastosowaniu ogólnej niedotyczącej mnie blokady przez Administratora strony. ]
Możesz też obejrzeć albumy wnosząc na: wp.pl
https://get.google.com/albumarchive/103276734392610294633
Lub wszystkie zdjęcia w jednym albumie
https://photos.google.com
R E H A B I L I T A C J A W I E R S Z E M
Co Bóg dał oddaję światu
...Jestem szczęśliwy, że jako prosty człowiek i ubogi w słowa,
mogę dać tyle wierszy światu. Wrażliwością i natchnieniem do poezji,
którym obdarzył mnie Bóg, wierszami przekazuję Czytelnikom...
2016|01|01, 13:47
CO W SERCU I W DUSZY - NA PAPIER
...Jeżeli życiowych udręk umieszczać na papier nie będę,
Jeżeli z nadmiaru przeżytych doznań wierszy nie ułożę,
To w tym myślowym chaosie uduszę się i skonam...!
* * *
Jeśli pochwalić mnie nie będę watr,
to i nie krzywdźcie mnie w żaden żart.
Tak pisałem jak umiałem.
A jeśli nie nauczyłem się niczego z życia -
a w nim z c i e r p i e ń na przyszłość,
to sam sobie dopisuję gorzką pigułkę*. - [ puentę ]
POETA JAK CNOTA
...Prostota jest piękna, bo prawdziwa.
Prostota jest jak cnota - niewinna i czysta jak łza.
Żadna w niej gra, a co w sercu drga i co z myśli wychodzi.
Co oczy widzą i co dusza odczuwa i co serce pragnie -
W tym natchnienie podpowiada, co na papier położyć.
Ja, Mietko poeta kamień - żywy kamień
Jestem słaby, kiepski, wadliwy, ale z sercem,
które bije nie tylko dla mnie, ale i Tobie.
CZASAMI
Kiedy przychodzi wierszowe natchnienie -
Szczęśliwy jestem jak dziecko, które nie zna trosk.
Jak ptak, który do drugiego życzliwy.
Jak Anioł Boski, któremu wszędzie jest Niebo.
* * *
...Życie pisane poezją i prozą...
* * *
Jestem z Tobą. Ty bądź ze mną...
* * *
Witaj w moim świecie - w świecie prawdy nie obłudy,
[ gdzie zima jest nawet w lecie, a lato w zimnie ]
co nic nie prowadzi do zguby, a do przetrwania,
jeśli przyjdzie Ci się żyć w podobnym świecie, jak mój -
wtedy cierpienie moje będzie Twoim, a Twoje moim.
* * *
...Krzyk w ciszy nie zawsze ktoś usłyszy,
ale i nie o to chodzi, a oto jak spełnić swoje natchnienie:
wydać w ciszy krzyku nasienie...
* * *
...Krzyk w ciszy wierszy prawdziwych...
I choć nikt mnie nie usłyszy - jestem wśród Was żywych...
* * *
...Inwalidztwo inspiruje mnie do twórczości poetyckiej
nie po to by zaistnieć, a po to by żyć...
* * *
Ten obraz, który mnie zmienił na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
https://photos.google.com/photo/AF1QipPTG8Gxd0y2idVMuvOUTPMkmmI8wMosTcxqh0DM
Z kolei ten obraz jest dla mnie czymś wyjątkowo nadzwyczajnym.
https://photos.google.com/photo/AF1QipMx6eCk81XHBzqsvIchr3POrsj8Hd0T0274A26K
* * *
Wiersze to sens życia, wiersze to tlen.
Po co żyć skrycie, skoro życie to nie sen.
http://www.youtube.com/watch?v=27LmXZDMiqI
* * *
...Jeśli szczerze wyrażam siebie, przeciwności nie mają znaczenia.
Żyjąc z przekonaniem w tej wierze - mam czystą duszę i serce...
...W porywie serca i w natchnieniu duszy wiersze pisane...
http://www.youtube.com/watch?v=PYpg4BypJoA
Jeśli chcesz tutaj też możesz zajrzeć:
DZIECI WIEJSKIE NIE BAWIĄ SIĘ W PIASKOWNICY
[ Biograf Mietka - poezją, prozą i opowiadaniem ]
http://www.far.org.pl/forum/viewtopic.php?id=2541
W I E R S Z E MIETKA
* * *
Dzięki Waszemu czytaniu znane wiersze nieznanego poety.
Serdecznie dziękuję. Mieczysław Borys - [ Mietko poeta kamień - żywy kamień ]
* * *
...Pisać wiersze każdy może, tak jak śpiewać każdy może...
* * *
...Moje wiersze jakie są takie są, ale płyną ze szczerego serca...
* * *
Na tym świecie
Pod nieba obłokami
Żyje chłopskie dziecię,
Które się trudzi wierszami...
* * *
Różaniec wierszowy Mietka.
* * *
Ja nie do tańca i nie do balu,
a do różańca i do żalu.
Poranna modlitwa poety
Do utraty sił, do utraty tchu -
Póki będę żył - podnosząc się
Z nocnego snu - dzisiaj znowu
napiszę wiersz...
* * *
...Kiedy moje życie nigdy już nie urodzi piękna -
trzeba sobie stworzyć swoje piękno w wierszach...
Wiersze ze szczerego serca płynące...
* * *
Jestem tylko wierszowym analfabetą.
Człowiek mówić uczy się pięć lat, myśleć całe życie.
WYROKI BOSKIE NIEZNANE
Ja po prostu tylko byłem chłoporobotnikiem, który za pisane słowo się wziął.
* * *
siła prostoty jest ogromna, tylko trudna do odkrycia
teresa943
* * *
A gdy już prostotę się odkryje jest piękna,
bo szczera, prawdziwa i niczym niezastąpiona.
Mieczysław Borys
NIEBIOSA WIEDZĄ
Mam czas siewu...
A czy doczekam się czasu zbioru?
* * *
...Wiersze moje wyrażają to co widzę i czuję...
* * *
...W moim sercu wiersze zajmują dużo miejsca...
* * *
...Poezja nie polega na tym, by pisać jak Mickiewicz,
a pisać to co leży na sercu i w duszy gra...
* * *
Każdy dźwiga swój krzyż.
Mój krzyż jest poezją.
* * *
Nie piszę wierszy tylko o ptaszkach, ale i o c i e r p i e n i u,
skoro życie [ los ] ze mną jest w igraszkach,
wszystko co mnie dotyka - muszę nazwać po imieniu.
Z robotnika na poetę
Po tragicznym wydarzeniu nie mogłem znaleźć miejsca duchowego.
Szukałem siebie będąc rozbudzonym emocjonalnie
aż odnalazłem się w poezji - i teraz nie mogę znaleźć wyjścia
z poplątanej drogi - błądząc szukając to co utraciłem...
Wiersze moje
nie są informacją tylko wypowiedzią.
* * *
Wiersze moje kierowane są tym, którzy je przyjmą.
* * *
...Piszę wiersze z pietyzmem...
* * *
...Mam na ustach poezję,
w sercu natchnienie,
a w ciele c i e r p i e n i e...
* * *
...Nie mam nic do ukrycia - piszę to co widzę i czuję.
Wszystko wynika z charakteru i życia -
na tym podstawę swojego pisania buduję...
* * *
...Wiersze moje są myślą moją i uczynkiem...
Ku światłości jasnych
...Złowieszczy los chodził za mną, jak cień - dopóki nie dopadł mnie.
A gdy już dopadł - pogrążył w mroku podziemnym.
Od tej pory walczę z tym, żeby być światłem wśród ciemności mych...
Warto żebyś wiedział[a]
Czytając wiersze moje, gdy powiesz, że tylko narzekam,
pamiętaj, że z tego narzekania są zrodzone te wiersze.
* * *
Po co mi zgłębiać tajniki poezji,
skoro poezja jest tym co wprost wychodzi z serca.
Dwie strony medalu
...Drogę życia mam wyboistą, ale kierunek słuszny,
bo na tę chwilę rzeczywistą idę z wierszem wyborowi posłuszny...
* * *
Droga duchowa, którą podążam - jest poezją.
W zamian nic nie żądam. Zapłatą jest czytanie.
* * *
Z bólu i cierpienia czasami rodzą się wiersze wielkie i piękne.
Wszem wobec
Wszem wobec i każdemu z osobna dzielę się wierszami i nie chcę za to zapłaty.
Ojczyzna Polska w której żyję moja ukochana jest moją zapłatą.
A Ziemię Podlaską moją rodzinną nad wyraz doceniam i w wierszach wyróżniam.
Patriota Mietko
* * *
....Moje życie to wspomnienia, ale i teraźniejszość...
W I E R S Z E M O J E G O Ż Y C I A
Powód pisania wierszy
Czytając wiersze, gdy dostrzeżecie różnego rodzaju błędy, literówki, grafomanię,
pamiętajcie, że ja każde słowo napisałem sam, nikt w tym mi nie pomagał.
A przecież do wypadku należałem do ludzi klasy chłoporobotniczej i do zaiwania
na roli i w kopalni, a nie do pióra. Za pióro wziąłem się już po wypadku, gdy los
posadził mnie na wózek inwalidzki, w tym wypadku musiałem robić coś - wziąć się
za coś. W kolejności kalectwo i charakter popchnął mnie do pisania - i teraz
nie potrafię już wyzwolić się z tego. Piszę wiersze sobie i Wam...
* * *
Nie znam człowieka mego pokroju, który w tak krótkim czasie napisał tyle wierszy.
Wierszowy różaniec
Ja, służebny laik poezji; ze świtem budzącego dnia -
słucham porannej zmiany śpiewu skrzydlatych,
witam spoza puszczy wynurzające słońce,
nocy mówię: żegnaj, dniu: dzień dobry.
Piszę poranny wiersz - karmię natchnieniem duszę
wrażliwą od tego czasu i miejsca:
Gdy byłem małym chłopcem
[ buszowałem w łubinie ]
Gdy byłem małym chłopcem,
zapędzałem się na chłopskie rozłogi,
spotykałem podlaskich wyżyn pagórki,
rósł kwitnący biało-niebieski łubin,
wchodziłem w jego gąszcz i woń,
chrzcił mnie po wyniosłość poetyckich zaślubin,
czułem się jak mały Boży Anioł w Raju.
Owady spijały nektar, szeptały o cichej poezji
- natchniony byłem, jak dziecko Mickiewicza
i za nic nie chciałem wyjść z tego polnego raju.
Na niebie ukazał się znak w postaci Boga,
przybył do mnie, pobłogosławił i rzekł:
Mój ty Boży synu, jutro będziesz poetą.
Namaszczony dotykiem Boga, wzruszony
natchnieniem, wonny zapachem łubinu,
radosny wracałem ścieżką
przez pola i łąki do domu.
Kiedy dorosłem zacząłem pisać wiersze.
Rozmyślam o tym o czym myśli kaleki człowiek,
idę nie nogami, a śladami wspomnień i jak dyktuje serce,
oczyma dotykam wiosennych krajobrazów, nieba,
serce me trzepocze, jak w locie skrzydła ptaka,
pierś uciska kamień, choć nie leży na sercu,
ślubnej dziękuję za trwanie, Bogu za życie,
światu za pokój, wiośnie za słonce i odradzania się przyrody,
ptakom za śpiewanie, drzewom za biel i zieleń i za oddychanie,
łąkom za ukwiecenie, polom za zielone i złote łany,
zwiastunom wiosny za nabierania wrażliwości w dzieciństwie do przyrody,
rodzicom za przyjście na świat, miejscu za przeznaczenie;
po czym wyrosłem na duszę taką jaką jestem dzisiaj.
Piszę wiersze...
Mój Boże, otworzyłeś bramy raju,
Przepiękną wizją dałeś nadzieję.
Krainą łubinu przywołałem wspomnienia,
Nostalgiczną pieśnią o spełnionych marzeniach...
Czarna Białostocka - Podlasie, 10.04.2015, 11:44
Kamień wieczności
https://photos.google.com/album/AF1QipPwHmTKR8zLOmcRaGdpxV-_iRH1Vm3L5NXXUo4_/photo/AF1QipOCw9LDfrb84GIpvzdj3aAUZdvakk0RMsoqnQi8
Pod tym kamieniem położę wiersze podpisane moim imieniem,
może przetrwają tyle, co on.
A kiedy po latach - stuleciach słowa mocy nabiorą
- uniosą ten kamień, który z wiecznej martwicy stanie się żywy.
Wtedy przemienię się do martwych wiedząc,
że kamienie żyją, a poeci umierają.
Wiersz pisany w dniu 07.11.2010 roku.
IRONIA LOSU
To że okaleczyłem się wielka szkoda, ale spojrzeć z drugiej strony,
to Bóg widział w tym jakiś sens, bo po tym piszę wiersze...
WIERSZE OCALAŁE Z PIERWSZEGO OKRESU TWÓRCZOŚCI
Paraplegik
Od ponad roku, gdy się budzę rano,
To jak matka dzieciątko, odwracam siebie
I mówię: - Cierpiący los mi dano!
I myślę: życie daleko do ciebie...
W okno spoglądać nie chcę,
Dręczyć serduszko za często.
A żyć przecież tak bardzo chcę,
Myśląc o tym i tamtym tak często...
A kiedy wracam do lat z dzieciństwa
I wspominam z życia kawał czasu.
Wtedy zapytuję sam siebie,
Czy nie pokutuję za jakieś świństwa,
Których nie popełniłem zawczasu?
A za oknem życie się toczy
I jak woda płynie czas...
Są takie chwile, że coś mnie uroczy,
Bo tak szybko przemija uroda i życie w nas.
https://www.youtube.com/watch?v=ZNahS3OHPwA
Mysłowice 1987 rok.
Zatrzymał się czas roku pamiętnego - [ 1986 ]
Zatrzymał się czas roku pamiętnego,
Lecz serce wciąż mocniej bije.
Nie w sposób poszukać wyjścia innego
I tak w tym życiu się ryję...
Po nocach papier mażę -
Wciskam sam sobie te rymki
Aż w czymś się zamarzę
I których nie ma widzę na ścianie kilimki!*
Powód choroby zbyt tak mnie nie krzywdzi,
Jak wyrosła i czuła tęsknota...
Ileż to cierpień los we mnie sprawdzi?
A może u schyłku sił mych, wolności otworzy wrota?
Jeśli tak, to niech postawi na nogi
Trochę wolniej, niż kiedyś z nóg zwalił,
Bym nie zapomniał powrócić w te progi
Skąd kiedyś żem się oddalił.
Bądź mi czasie posłuszny,
Nie trzymaj na uwięzi,
Niechaj to już będzie w dzień zaduszny
Unieść się w drogę, jak ptak z gałęzi.
https://www.youtube.com/watch?v=FOt3oQ_k008
Objaśnienie: kilimki* - określenie na Podlasiu, że mamy do czynienie
z dywanem - narzutą na tapczan, wersalkę lub jako matę wieszaną na ścianę.
Mysłowice 1987 rok.
Lilie żonie do ogródka
Są gdzieś jeszcze bagniste takie miejsca,
Gdzie melioracji stopa nie stała,
Tam one bielą się złocą. Ach, gdybym mógł iść tam,
Jak miły mi Bóg, poszedłbym już dziś nawet nocą.
Lecz spotkała mnie taka chwila spytać sam siebie za ile:
Godzin, dni, lat serce moje wybije,
Abym mógł pójść - przynieść - posadzić żonie w ogródku lilie?
Lecz to tylko sny, co się kotłują po nocy...
Te dni, które malują papier przetrwania w pomocy,
Co bym mógł podnieść nóżki moje z bezwładu
I posłać je w ciągłe chodzenie:
Po ten kwiat biały, który symbolizuje nadzieję.
Za tą miłością, która jak woda przez darń
Nigdy nie została przelana.
Za tą nadzieją, która nigdy nie gaśnie.
I za tym życiem póki śmierć w nie nie trzaśnie.
https://www.youtube.com/watch?v=hJ8degRmJEk
Wiersz z 1987 roku. Mysłowice
Zrekonstruowany w marcu 2008 roku. Podlasie
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
OPOWIEŚĆ WŁASNA O TRAGICZNYM LOSIE GÓRNIKA
Był to dzień, który wywrócił wszystko do góry nogami w moim i mojej rodziny życiu.
Był to dzień, który zmienił moje życie. Nie mogłem uciec od losu, który był mi pisany.
Uzupełnienie przed wierszem do wiersza: Z PIEKŁA WINDĄ DO NIEBA
TRZY SNY
Sen pierwszy - powrót na ojcowiznę
Słoneczny lipiec dnia dziewiątego w godzinę dziewiątą,
wchodzę do domu rodzinnego, wita mnie syn,
oczekując minutę może i pięćdziesiątą, żeby powiedzieć:
- Tatia, diaj ćiapkie! Po czym wyciągnął ręce brać na ręce.
Młodszy syn w kołysce śpi, krzyku nie wydaje z życia miesięcznego.
Żona krząta się w kuchni, szykuje śniadanie mężowi swojemu,
któremu ufa w dobroć do życia wiecznego - obustronnie nie przewidując,
że w dwa dni, ja jako górnik krwią z ust i z uszu ...się zaróżowieję.
Głęboko śpię po nocnej "szychcie"* zmęczony - ...śni mi się,
że wróciłem na ojcowiznę objąć po ojcach gospodarkę,
jak schemat połączony, który na roli jest tradycją pokoleniową.
Wychodzę z domu rodziców, jeszcze na schodach,
widzę brata w stodole na klepisku.
Na dachu spore stadko gołębi kolorowej urody,
na końcu pokrycia dachówki królicza niejedna chata!
Zeskakuję ze schodów, jak często to robiłem
i idę przywitać się z brata, już rolnikiem.
Brat z uśmiechem idzie do mnie na spotkanie, a jakże.
Lecz ja obrażony w połowie drogi wracam. A co z tego wynika?
A to, że brat starszy był szybszy i przechytrzył mnie,
objął po rodzicach ojcowiznę, która należała się bardziej mnie.
Powiedziałem do żony: - Z tego wynika, że wracajmy na Śląsk!
Brat wyprzedził mnie i już nie będzie ze mnie rolnika.
Sen drugi - bójka z teściem
Jest dzień dziesiątego lipca, śpię zmęczony po "szychcie" - ...śni mi się,
że jestem w rodzinnej Sokółce, spotykam teścia -
rozmawiamy o powrocie na gospodarkę.
Teść odradza: - Nie bądź w tej spółce! Zmarnujesz mojej córce życie!
Kontruję teściowi: - Co to was obchodzi! Żona idzie tam, gdzie mąż.
Takie jest w małżeństwie jej obowiązek.
Z niezgody między nami do szarpaniny dochodzi!
Sen trzeci - wyjazd na pogrzeb ojca
Sobota jedenastego lipca 1986 roku Pańskiego.
W śnie listonoszka przynosi smutną wieść górnikowi:
Mam tutaj niemiłą wiadomość do pana szanownego. Śmierć dotknęła was!
Pocieszając mnie powiedziała: I wszystkich dotknie, jak będziemy wiekowi!
II
W drodze na pogrzeb na stacji Katowice sen się znajduje:
jestem z żoną i z synem, syn w wózku spacerowym.
Młodszego syna przy nas nie ma i nigdzie go nie widzę,
ale widzę zbliżający się pociąg, tory ułożone łukiem o dziwo na łące!
Pociąg stoi na peronie, po obu stronach łąka mleczowa.
Pomagam żonie i synowi wejść do pociągu.
A tutaj nagle na końcu składu pojawiła się niespodzianka owa,
którą jest syn sołtysa z mojej wsi rodzinnej z moim rowerem składakiem
biegnący po peronie, jak po górniczym spągu*.
Pociąg rusza! Żona z synem odjeżdżają. Ja na peronie krzyczę:
Kazik, szybciej dawaj, pociąg odjeżdża! Kazik biegnie dalej, rower nie porzuca.
Tymczasem widzę, jak smutno żonie, skoro czekam na rower na peronie,
a pociąg: "fu fu, fu fu, fu fu, fu fu, fu fu, fu fu" odjeżdża!
Zostałem z Kazikiem na łąkowym peronie!
Gdybym odjechał pociągiem wraz z żoną i synem,
w tym dniu z soboty na niedzielę przynieśliby smutną wiadomość żonie:
Dzisiaj zginął pani mąż o drugiej w nocy!
Zatem we śnie nie pojechawszy na pogrzeb ojca,
tym samym nie pojechałem na pogrzeb własny!
I dzisiaj żyjąc, Tobie to opisałem.
Objaśnienie: na spągu, spąg* - grunt pod stopami w kopalni.
WSTĘP DO WIERSZA: Z PIEKŁA WINDĄ DO NIEBA
Czas w pełni letni lipcowej nocy,
Wskazówka zegara dobija do północy.
Organizm niewypoczęty, jak zwykle
Zajęczym snem w dzienne nieludzkie cykle.
Instynktownie nie chcę iść do roboty,
W duszy ciężar i kac z niewyspania.
Z przeczucia w podświadomości czuję kłopoty
I nie chcę iść od żony i synów na nocne rozstanie.
Takie i wysyłam żonie ustne zapytanie?
Odpowiada: - Nie idź, jeśli nie chcesz.
- Nie jest tak, jak mówisz, przecież wiesz.
Obowiązek to obowiązek.
Mam żonę, dwóch synów, a smutek w duszy mi gra...
Oczy błyszczą mi się, jak u niewyspanego
i umęczonego robotą człowieka,
Któremu właśnie dzisiaj akurat nie chce się
iść do "polskich murzynów"*.
Na przystanku po północna cisza szła...
W powietrzu zawisły smog, nie mgła.
Wdech powietrza gorszy, niż wydech
I parność bez przewiewu w miejscu drga...
Winda w szybie prowadnikiem do piekła gna -
Pędem "luft"* słoną wodę na twarz zagania...
Życie nie ma swego zdania, iż "ki diabeł"*
za nim się ugania.
Na dole czyli w kopalni pod ziemią:
Droga piesza po wzniosie ku "golgocie" wiedzie -
Odpoczynkiem "szwele życi"* są wygodne.
Mowa od starego górnika dyskusję rozwiodła;
"Kto co kiedy złamał z datą zgodnie?!"
On powiada: "Jedna data jest mi klątwą -
Dziewiętnasty sierpnia rok w rok na mnie wyrokiem spadnie!"
A u mnie, choć przeczucie smutne i dusza dzisiaj wątła,
Mówię do kamratów przed robotą przywitania:
- Nic w życiu jeszcze nie złamałem nawet palec.
Stary górnik odrzekł: - A mnie co roku noga,
Ręka, palec, stale jestem w tej klątwie bywalec!
W czole przodka rozpoczęty taniec -
Po zmianie poprzedników w dziewiątce i dziesiątce niewypał!
Odpaliłem niewypał do pierścienia obudowy wstawieniec -
Po skręceniu obudowy, począłem górotworze podsadzkę
do całości wpychać...
Na uskoku* odstrzał i przed strzałka w przodku szczelin -
pęknięć nawyczyniała!
A że piaskowiec, jak węgiel od pęknięć głosu nie wydaje -
Dostał powietrza i wody w szczeliny nie mało
I bez głosu ani stąd, ani zowąd z czoła przodka
na grzbiet górnika cios zadaje!
...Dalej jak się stało czytaj: WINDĄ Z PIEKŁA DO NIEBA
Objaśnienia: "polskich murzynów"* - czyli górników.
"luft"* - w języku śląskim po prostu powietrze.
"ki diabeł"* - z określenia górniczego na Śląsku oznacza coś,
co wróży źle, złe do przewidzenia, wyobraźni i do złego wydarzenia.
"szwele"* - podkłady kolejowe.
"życi"* - czyli pupie.
na uskoku* - przejście skały z kamienia w piaskowiec, następnie
w łupek kamienia z węglem i w ostateczności w pokład węgla.
Z PIEKŁA WINDĄ DO NIEBA
[ KWK ZIEMOWIT ]
http://lubaledziny.prv.pl/slides/lotnic … mowit.html
http://www.youtube.com/watch?v=LBmUBMnuU2k
Luft* kopalniany wśród nocy lutniami* przywiał do przodka* smutne niepokoje,
Bo to dzisiaj jako hajer przodowy* padłem na urobek* skałą piaskowca trafiony!
I tylko "hy" wciągając powietrze zrobiłem - przez chwilę bez przytomnością obumarły byłem!
Aż z uszu i ust krwią oznajmiło, że to był niczym trud, gdzie życie ze śmiercią na co dzień się biło!
I teraz przy mnie jesteście, moi kamraci, w nocnych cieniach podziemi.
I czas ten, który nas podzielił, a połączyła ta chwila beznadziei!
Powiedz, mój Boże! - Czy jakiś odmieniec wyłonił się ze mnie w sklepieniach mroku?
Czy chcesz już i tak mnie nazwać: jestem już jak źródło przekwitu?
Bo i kto już teraz nazwie mnie, jak znane imiona? Jak symbol ciężkiej roboty?
Gdy słowo "gruba"* na zawsze zostanie zgubione, jak ostatni windą wyjazd do nieba,
Jak po tym pierwszy okrzyk boleści!
Grubo, ciebie już dogłębnie poznałem, tylko jak teraz mam do ciebie powrócić?
To już nie pierwszy, nie setny, nie tysięczny, a ostatni wyjazd!
Jeden z kamratów powiedział: - Chłopaki, zobaczcie, on spuchł! Chyba umrze?!
Ja na półprzytomny, na pół ogłuszeniem otumaniony i obumarły, czuję żal,
Że już odchodzę z tego nieludzkiego miejsca mroku, który przed chwilą,
Przed krokiem był chlebem. A czyżby już dzisiaj teraz stanie się za chwilę,
Za krok Niebem? W Bogu osąd, czy wyjadę ostatnią windą do Nieba,
Czy wyjadę na drugą stronę świata, którym jest umiłowana ziemia?
Do żony młodej, jak pąk na drzewie przedwiośnia, tylko, tylko i tylko dla mnie zrodzonej.
Do żony młodej i pięknej niczym, jak sarna łania sylwetką i w rzeczywistości mojego upodobania.
Ale nie pstra, nie dzika, jak koza, a miła, jak kwitnąca wiosna w maju.
Dobra, jak sen po szychcie* nocnej. Gorąca, jak piec w mroźną zimę
I prawdziwa, jak Bóg w Niebie i na Ziemi.
Do synów, żeby starszy w progu domu powiedział: "Tatia, tatia diaj ćiapkie!"
Po czym włożyłby sobie na głowę. Do syna drugiego miesięcznego niemowlęcia,
Który w kołysce przybytek potomstwa płaczem oznajmia!
Na Boga miłego! Do żony i synów! Co wy poczniecie, kiedy wiadomość przyniosą,
Że wasz mąż i ojciec opiekun, żywiciel, padł na urobek skałą piaskowca uderzony?!
I teraz na nosze górnicze położony! Co wy poczniecie, kiedy żal i smutek rozpaczą was ogarnie?
A i ja co pocznę, jak światu i wam w oczy spojrzę?
A teraz w ostatnią drogę, ruszajmy kamraty na osąd medyczny!
Bo Boski wciąż jest nieznany? Nosze - ostatnią drogą przeze mnie nazwane;
Mokre, chłodne i solą górniczą posiwiałe. Cierpka koszula z mroku podziemi,
Urobkiem piaskowca do skóry, jak smoła przyległa. Ze stropu krople słonej wody
Na czoło i twarz strudzoną jedna po drugiej raz po raz kapie...
Oczy przeżera, jak ranę niezabliźnioną i czas przodowania kończy się w znoju,
W bezwładzie nóg, jak na wojnie z kulą w krzyżu po boju!
Niosą mnie kamraty, niosą po upadzie pochyłym*, do wagonika z "krzyżem sanitarnym",
https://photos.google.com/photo/AF1QipMjLqkpFI0YnneCp7mQ19YFX1AOJgCBoUXDQcmA
Zdyszani i przestraszeni, wreszcie docierają i do wagonika mnie wkładają.
Wagonik ruszył ku szybowi stukając po złączach szyn kołami...
Mijając pierścienie obudowy chodnika, jak cienie odbicia mego w świetle topieli...
W szybie pęd powietrza silnym naporem, jak grom atmosferycznej burzy,
Zaczął mnie do podłoża naciskać! Ziąbem chłodu mokrą koszulę przewiało
I do skóry ciała nieznośnie przykleiło, po czym w drgawki i w skurcz torsu objawiło...
Z szumem i z hukiem windy ku wierchowi, już ku ludzkiemu gruntowi powierzchni mkniemy.
Winda stanęła - szyb się otworzył - dzienne światło w oczy łuną błysnęło!
I choć o świcie, to letnim i ciepłym ssącym do szybu podmuchem -
Gwiżdżącym luftem po mnie powiało.
Wynoszą mnie kamraty, wynoszą na świat ludzki, jest piękny, jak nigdy wschód słońca,
Bezchmurnie na wschodzie i całym niebie! Porankowy zapach ziemi śląskiej - KWK "Ziemowit"
Z podążaniem za mgłą obudzone istoty ze snu wybawi.
Wiele razy na Podlasiu spotykałem i widziałem wschód słońca...
Bywało piękne, jak nigdzie, mieniło się błyskiem słonecznych promieni,
Świeciło się z ruchami powietrza po ziemi...
Ale teraz tutaj, jak nigdy nigdzie rozjaśnia się poranek rozpościerając światłem
Na nowy dzień z nocnych pościeli. A ja z bólu i żalu aż stękam i pękam,
Że żegna mnie ostatnia w życiu szychta* na którą przyszedłem z soboty do niedzieli!
Dotarto ze mną na punkt opatrunkowy, z zimna dygoczę i łoskoczę szczękami...
Przykryto kocem aż do głowy, leżąc w pojawiającym cieple, spocząłem.
Ciało i dusza, jak obumarła - wiotkością powieki się zmrużyły, poczułem ulotność
Z odczuciem, jakoby niektóre organy mego ciała już nie żyły!
Lekarz za życiem do źrenic powieki rozszerzył, czy będę żyć, czy umrzeć czas przyszedł?!
Wśród obecnych nikomu nic nie mówiąc, co ze mną jest i co dalej będzie?
Tym zachowaniem przeraziło mnie, że ostatnia godzina mojego żywota już wybiła?!
Ze strachu o nic nie spytałem. Lekarz dalej starał się urazy cała rozeznać -
Po czym i do dalszych leczeń skierował!
Erka do szpitala w Tychach wiozła - na przejeździe kolejowym potrząsając
Z krótkiego snu wybudziła! Teraz poczułem się, jak strzał trafiony do kozła
I bieda na całe życie się zrodziła! W bramie holu szpitala syrena zawyła!
Czym prędzej w pośpiechu do oględzin personel i Pani doktór miła, stwierdziła:
- Uraz rdzenia kręgowego L- 1 - paraliż kończyn dolnych, odbite płuca, uraz czaszki!
No cóż, to górnictwo! Niejednego taka dola.
Ból w koło pasa nieludzko mnie przeszywał, z czego chciałem skręcić się w kłębek.
Poprosiłem: - Dajcie mi coś na ulgę, iż żem jeszcze z cierpieniem się nie uporał?!
Podano leku naparstek po rąbek. Nie wiem, co się stało? Dlaczego? Ale zwróciłem.
Po tym sam nie wiem kiedy, ale coś takiego ze mną lekarze zrobili, że z urazu dolegliwość,
Jak wydech rozmyło - i teraz jestem jakoby w duszy ulotny i sam nie wiem,
Gdzie jestem? Co było? Łachy robocze z piaskiem z chodnika na mnie pocięto,
W szatę szpitalną ciało na pół obumarłe na wskroś owinięto i do dalszej podróży decyzję podjęto!
W materac pneumatyczny, jak niemowlę mnie ułożyli i w drogę na zabieg
Operacyjny rychło do szpitala w Piekarach Sląskich na sygnale podążyli!
Na stole operacyjnym, gdzie życie ze śmiercią walczyło, a czas niefikcyjny
Szybko przemierzał! Gwiazdy niebios na jawie karty rozłożyły, czy żyć będę?
Czy umrzeć się przyjdzie? Medycy przy lampach świateł srebrzystych w
Blasku i cieniu ku bezwładności i otumanieniu księgę zieloną na zgodę
Życia lub śmierci podpisać podali! I choć w tej chwili nie było we mnie
Świadomych umysłów, księgę podpisałem. A potem bez względu na to,
Boża ręka i skalpel medyczny zadziałał. I po tym wszystkim, budząc się,
W świecie ludzkim przestałem być obumarły.
I dzisiaj mogę się witać z Wami z oddali...