Jako "chodziak", pewnie nie powinienem zabierać w tej dyskusji głosu i wiem, że narażam się na lincz. Niestety po przeczytaniu bieżącego wątku, uległa zaburzeniu moja "koncepcja świata". Do tej pory spotykałem ON, którzy siedzieli w domu lub żyli w bardzo ograniczonym kręgu i w związku z tym miały roszczeniowy i pełen żalu stosunek do świata. Spotykam też ludzi aktywnych, nie koniecznie związanych z FAR, którzy nie bacząc na swoje "drobne" para lub tetra problemy korzystają z życia chyba lepiej niż niejeden sprawny człowiek. Tutaj widzę człowieka, któremu udało się połączyć cechy ludzi z obu znanych mi grup. Niestety nie jestem do końca (sorry Zbyszku) przekonany czy we właściwy sposób. Zanim zostanę spalony na stosie, chciałem tylko w ostatnim słowie dodać, że mam jakiś tam kontakt z niepełnosprawnością, poprzez kilkunastoletnią córkę. To chęć do życia "kulawców", których spotkaliśmy na swojej drodze spowodował, że życie mojej rodziny nie różni się specjalnie od życia innych rodzin. No może trochę więcej staramy się wydrzeć życiu, bo teraz widzimy, że to, co mnie się należało w opcji "normalny człowiek" dla innych może być szczytem marzeń. I w związku z tym uczę cieszyć się każdym dniem. Pozdrawiam gorąco.