.
* * *
kobiece serce mieć
to dzieci kochać
na wszystko wrażliwym być
z empatią do wszystkiego podchodzić
kobiece serce mężczyzna kochać powinien
bo to jest spełnieniem jego życia
przy "Biedronce"
z lasu
ślubna przyniosła grzyb
rozeznać czy jadalny
ach Boże mój
żyję na Podlasiu
a nie mogę zbierać grzybów
ogromnie tęskniące to dla mnie jest
co zrobić kiedy nic nie można zrobić
iść na grzyby wierszem
nad zalewem "Czapielówka"
zalew "Czapielówka"
https://photos.google.com/album/AF1QipPwHmTKR8zLOmcRaGdpxV-_iRH1Vm3L5NXXUo4_/photo/AF1QipMWIBMZOrlB1-4xjnhJEhRRUPNskCOYfUe70kWO
https://photos.google.com/album/AF1QipPwHmTKR8zLOmcRaGdpxV-_iRH1Vm3L5NXXUo4_/photo/AF1QipPMp1t19ahLWsyTS62irJD1kbdvNB2jWvt9DeX_
https://photos.google.com/album/AF1QipPwHmTKR8zLOmcRaGdpxV-_iRH1Vm3L5NXXUo4_/photo/AF1QipNsqtFel_T0tZQjy_mLCaAed3DMRLKniJPAQhRs
czysty zdrowy ziąb
i ja tu oddycham
zdrowe powietrze jak dąb
wchłaniam do płuc
słońce przygrzewa
wiatr śpi cisza
nie szumią drzewa
przyroda w spokoju
czysty zdrowy ziąb
i ja tu oddycham
zdrowe powietrze jak dąb
wchłaniam do płuc
niebo z pierzastymi aniołami
pierwszy raz doświadcza listopad
wędkarzy wkoło akwenu sporo
każdy na wędki dwie
oszukać rybę chce okazja dziś
jutro wróci deszczowa pogoda
czysty zdrowy ziąb
i ja tu oddycham
zdrowe powietrze jak dąb
wchłaniam do płuc
ślubna rzuca kaczkom chleb
w mgnieniu oka już są
leśna ptaszyna nie śpiewa
wędkarz buszuje w trzcinach
przynętę rzuca raz po raz
i kołowrotkiem przyciąga
póki tu stoję nici z brania
syzyfowa robota warta relaksu
jak u mnie z wierszami
czysty zdrowy ziąb
i ja tu oddycham
zdrowe powietrze jak dąb
wchłaniam do płuc
chłodzik szczypie w policzki
jak ja to lubię
08-11-2016, 13:14, Czarna Białostocka
w otulinie Puszczy Knyszyńskiej
Mimo ciężkiego losu,
szczęśliwy ja człowiek
Szczęśliwy ja człowiek
W nieszczęściu człowieka,
Łzy nie skapną mi z powiek,
Choć ciało moje jest kalekie,
Bo ja mam Miłouczynkę dobrą,
Jak Matka Teresa z Kalkuty.
Rzeka dzieciństwa
ciekawe jak tam jest?
Trzydzieści lat nie byłem nad rzeką dzieciństwa, ciekawe jak tam jest, czy nurt rzeki ten sam?
Czy zawoje* z tym samym poziomem wody? Czy koryto rzeki wszędzie jest takie same?
Czy ryby są te same? Jeden chłop powiedział: nie ma już rzeki, koryto zarosło krzakami,
a tylko środkiem płynie strumyk mały. Ta wiadomość jest straszna, przeraża mnie.
W tym przypadku całe szczęście, że nie mogę nad rzekę pójść, albowiem doznałbym szokującego
odkrycia i umarłbym z przerażenia. Ale z drugiej strony gdybym chodził, chodziłbym często nad
rzekę dzieciństwa i przyzwyczajony byłbym zmianom jakie się dokonują.
Wina jest tego melioracja. Siano jest, ale rzeki nie ma.
Objaśnienie: zawoje, zawoja* - z etnicznej wymowy na poprawną autor miał
na myśli zakola rzeki geograficznie nazywane meandra.
Wzięte z biografii własnej autora: DZIECI WIEJSKIE NIE BAWIĄ W PIASKOWNICY
MELIORACJA W "OKRĄGŁYM BŁOCIE"*
Za wsią od strony zachodniej,
Gdzie usytuowane jest "pański błoto"
Należące do gospodarzy mojej rodzinnej wsi oto -
Już po zmelioryzowaniu łąk, gospodarzom właścicielom jest godniej
I bogaciej, skoro już koszą piękną koniczynkę
Gęstą tak, że zającowi ciężko biec przez nią.
A ta, która jest już skoszona i podana krowom i koniom
Tak smakuje im, jak nam ludziom chleb z szynką.
A kiedy wysuszy się na siano pierwiastkę* i atawę*,
To jak koniczynę z pola bydło i konie zimą będą jeść gębą całą.
A trochę jeszcze na zachód dalej,
Gdzie melioracyjne rowy przedzielają
Łąki "po pańskie", które dzisiaj wieś Mieleszkowce posiadają,
Tam jak okiem sięgnąć łąki alej.
Nie to co było przed melioracją,
Kiedy jeszcze całą wsią paśliśmy krowy,
Wszystko było naturalne dzikie, żadne rowy,
Jedynie rzeka podczas pasienia krów była atrakcją.
A dzisiaj cały krajobraz zmieniony,
Co tylko soczyście zieloną łąką wypełniony.
Ptaków już nie ma ani kulików, ani czajek,
Dzikich kaczek, a i mało na niebie zawisłych skowronków.
Przeniosły się tam, gdzie dzikie jeszcze miejsca poranków,
Gdzie jeszcze cywilizacją nie ruszony tu i tam olszynowy gajek.
Do tej pory było takim miejscem "okrągłe błoto"*,
Dzisiaj dopada szpadel, łopata, "det"* i człowiek melioracji!
Jest to ostatnie miejsce naturalnego obszaru,
Ostatniej ptakom przyrodniczej stacji.
Ale dzisiaj i stąd znikną ptaki różnego gwaru,
Jak złoto, które spadło z palca w kształcie pierścienia
I w zamian dzikiej natury ptactwa i krajobrazu,
Wkrótce posieje się zielonej trawy koniczynki nasiona.
Ale zanim tak się stanie, robotnicy według wytyczonej geodezji kopią rowy...
Chłop się cieszy, że będzie bogatszy, a ptak lata i krzyczy, że goły się stanie
Bez życia do lęgów, skoro ty człowieku nade mną ptakiem, panie
Unowocześniasz życie sobie dla wygody.
A my ptaki będziemy musieli wynieść się w inne miejsce,
Co już nawet trudno z lotu ptaka znaleźć takie miejsce,
Jakich jeszcze dookoła było tutaj dla naszej ptasiej urody i wygody.
Dzisiaj wygrywasz ty człowieku, ale kto wie, co będzie po wieku?!
[ Autor wiersza przewiduje na dzisiaj, że po wieku ludzie wymrą,
ci którzy gospodarzą, a ci co pozostaną przeniosą się do miast
i obszar opisywany ponownie zdziczeje i zarośnie krzakami,
a po tym w końcu i przemieni się do podobnego pierwowzoru!? ]
Lecz rozum człowieka nie słucha dzikiego ptaka,
Który lata wkoło "okrągłego błota"
I rozżalony krzyczy, że traci to co jest mu jak cnota,
Że tutaj w to naturalne miejsce wchodzi ludzka działalność wszelaka!
Z chłopów wiejskich najemni robotnicy szpadlem i łopatą kopią rowy -
Jest ich coraz więcej do których z prawa i lewa spływa woda
Z ujściem do rzeki, która na pozór ma więcej wody, ale to nie uroda,
Skoro rowami z bagna spływa, a na nim ...urośnie trawa na którą spadną jedynie sokoły,
Kiedy z lotu ujrzą w trawie gryzonie lub zajączka małego,
Który w bujniej trawie życie rozpoczął, a już w szponach sokoła spłonie!?
Na dzisiejszy dzień bój swój ludzie toczą - spod szpadla i łopaty fruwa torf z rowu -
Dzień po dniu i tak z dnia na dzień ptaki nie dożyły lęgowego chowu,
Skoro płosząc zewsząd je "dety" turkoczą!
A ci, którzy kopią rowy, czasami piją tak,
Że na koniec roboty chwiejąc się bardzo tak,
Że wpadają sami w te rowy, które wykopali, śmiejąc się...
Nic z tego, że ptaki stąd uszły, a to, że jest zarobek
I w gospodarstwie domowym wypełni różne braki.
Szkoda tylko, że ptaki, które stąd uszły nie będą mieć pożytek,
A raczej przykry im i przyrodzie ubytek.
Tymczasem zaawansowane roboty wrą w pełni -
Rowy łopatami wyklepane i aż lśnią w czerni.
Na lewo i prawo rowów "dety" technice wierni -
Pracują bez usterek aż plan się spełni.
Ja z bratem tej ciekawości oprzeć się nie mogliśmy,
To też nie raz z chęcią tam zawędrowaliśmy.
A że robotnicy kopiący rowy są z sąsiedniej wsi, więc oni nas, my ich znamy,
To też w sezonie ogórków zanosimy je im, oni nam za to płacą papierosami,
Co brat i ja pokurzyć do woli możemy.
I tak wymiana handlowa między nami trwa w korzyści obustronnej,
Tylko ptaki tutaj już nie wrócą aż do chwili im dozgonnej!
Jak już wcześniej o robotnikach wspominałem,
Że piją do woli ile mają na to chęci i możliwości,
Nikt ich nie kontroluje, dozór melioracyjny aż w Sokółce,
Który tylko co jakiś czas skontroluje postęp robót.
Dzisiaj sam przybiegłem tutaj, właśnie teraz przy rowie robotnicy chlają alkohol,
Są tak pijani, że ich nie rozpoznaję, nie potrafią ustać na nogach.
Zwłaszcza jeden z nich, który nie umie mówić i nie słyszy,
Pijany tak bardzo jest, że piana z ust wyszła mu na wierzch.
Ta reszta chłopów, którzy są z nim, mówią do mnie:
"Ty chłopiec uciekaj stąd do domu, bo może być źle, bardzo źle,
A nawet może stać się wielki grzech, jak ten głuchoniemy zaraz wpadnie w szał!
On może nawet ciebie i zabić!"
Gdy to usłyszałem, cały ze strachu zdrętwiałem i znieruchomiałem
Stojąc w miejscu nie wiedząc, co z sobą dalej mam poczynić?!
I tak się stało! Złapał swoją teczkę, która leżała przy rowie w miejscu ich picia,
Wycelował w kierunku moim potrząsając nią i jednocześnie zaczął
Z siebie wydawać podobne głosy w sposób taki: "ta, ta, ta, ta, ta, ta..."
Po tym fakcie automatycznie tak bardzo wystraszyłem się, że od razu zacząłem uciekałem stąd,
Mając tylko jedno na myśli, że w życiu najmilsza jest mi rodzinna chata.
Objaśnienia: pierwiastkę, pierwiastka* - w języku etnicznym autora, pierwszy pokos łąki.
atawę, atawa* - drugi pokos łąki.
"okrągłe błoto"* - jest to obszar dotychczasowych nieużytków w rodzaju bagna,
które leży na południe od wsi, które autor już wcześniej opisywał podczas wiersza
jak na przykład: "Szczupaki". A na obecną chwilę przyszedł czas, aby i ten obszar zmelioryzować.
"det"* - radziecki ciągnik wielofunkcyjny na gąsienicach niezawodny, który jest wykorzystywany
do cięższych robót mechanicznych, jak na łąkach.
09-11-2016
Gdy obudziłem się do następnego dnia życia -
zobaczyłem na niebie i ziemi biały poranek - pada śnieg...
Wczoraj była piękna słoneczna jesień,
byłem nad wodą - korzystałem z pięknego uroku dnia.
Dziś, choć dalej jest kalendarzowa jesień, biało na niebie i ziemi.
Jutro przyjdzie zima - pojutrze wiosna - pozajutrze lato - po lecie
znowu jesień taka sama jaka dziś tylko z tym, że wszystko, co żyje
jeśli za ten czas nie umrze będzie o rok starsza.
Doceniaj, szanuj i kochaj życie, bo tylko raz jest Tobie dane.
Podlasie w otulinie Puszczy Knyszyńskiej
Pierwszy śnieg
https://photos.google.com/album/AF1QipPwHmTKR8zLOmcRaGdpxV-_iRH1Vm3L5NXXUo4_/photo/AF1QipPSVCFmgfpbaDdDCqj3J3nKein6OKTPjgIqmj2k
Gdy za oknem pada śnieg...
Wraz z nim toczy się naszego życia bieg...
Wiatr hula jak na otwartym stepie, choć w puszczy jest.
Jak miło jest mieć ciepły dom.
Po odejściu od laptopa leżę w łóżku - odpoczywam,
Przy okazji piszę ...pięciotysięczny wiersz...
Kończyny dolne z urazu rdzenia kręgowego drętwieją
I nerwów prądy błądzące kopiąc jak prąd - powoli z ulgą odchodzą.
Za oknem pada pierwszy śnieg...
Wraz z nim toczy się naszego życia bieg...
Wiatr hula jak na otwartym stepie, choć w puszczy jest.
Jak miło jest mieć ciepły dom.
Zmieniarkę w ręku mam z wglądem na cały świat,
W USA wybory prezydenckie wygrał Trump.
Za oknem pada pierwszy śnieg...
Wraz z nim toczy się naszego życia bieg...
Wiatr hula jak na otwartym stepie, choć w puszczy jest.
Jak miło jest mieć ciepły dom.
Bezdomnym zimno bardzo jest.
Schronisko z ciepłą zupą i łóżkiem szuka,
Ale nie wiedząc gdzie są, zaprasza ich.
Za oknem pada pierwszy śnieg...
Wraz z nim toczy się naszego życia bieg...
Wiatr hula jak na otwartym stepie, choć w puszczy jest.
Jak miło jest mieć ciepły dom.
Wśród bezdomnych, czy poetą jest ktoś?
Bo tylko ten napisze wzruszający wiersz.
Pierwszy śnieg zainspirował mnie spontanicznie
do napisanie bez namysłu wcześniejszego wiersz.
Pisałem, dnia 09-11-2016, 13:15, Czarna Białostocka
w otulinie Puszczy Knyszyńskiej
11-11-16
Na niebie zawisła czerń.
Na ziemi leży śnieg.
Z dachu kapie.
Nieprzyjemnie jest.
Zima.
Na wózku nie mam żadnych szans poruszać się.
I jak tu "rusz się człowieku".
Teoria.
W domu będę świętował Rocznicę Niepodległości.
Może napiszę wiersz.
9:51
O NIEPODLEGŁOŚĆ
http://www.romek.netrom.pl/files/romek/patriotyzm_1.jpg
O Niepodległość maszerowała szara piechota w szarych mundurach z orzełkiem na czapce,
Z karabinem na ramieniu i z flagą Biało-Czerwoną w ręku, by w walce z odwiecznym wrogiem
stoczyć bój i popędzić zaborców ze Wschodu na Wschód, z Zachodu na Zachodu!
Żeby kraj był Twój i mój - nas Polaków! I to nam się udało, bo mieliśmy najświetniejszego
W naszej historii wodza Józefa Piłsudskiego, którego zesłał nam Bóg, żeby Polska była Polską
i z Bogiem.
Nie zdążyliśmy się nacieszyć Polską - krajem naszych przodków i naszym,
Nie zdążyliśmy odbudować zrębów naszej umiłowanej Drugiej Rzeczypospolitej,
A już znów z Zachodu i Wschodu przyszedł do nas okupant i zaborca odwieczny wróg!
Ten drugi siedział na naszej ziemi 45 lat! Przepędzić go pomógł nam Bóg!
I teraz Boga mamy wszędzie! I wolny kraj!
Choć ci, którzy stracili władzę, dziś lamentują, że w naszym kochanym kraju nie ma wolności
i demokracji! Na Boga, Boże zmiłuj się nad nimi i racz im przywrócić rozum i pokorę, że władza
nigdy nie jest dana raz na zawsze! Kto chce utrzymać władzę i rządzenie krajem, ten nie powinien
zapominać o swoich rodakach zwłaszcza i przede wszystkim tych na dole czyli o klasie robotniczej,
bo to ona jest tym motorem napędowym rozwoju gospodarczego! Były prezydent RP Lech Wałęsa
w swoim czasie obiecał po 100 miliony wszystkim rodakom, a z byłą premier RP Hanną Suchocką
okradł nas emerytów i rencistów ze świadczeń zabierając 9% strefy bazowej.
Leszek Miller za swoich rządów, zdaje się komunista, a był łaskaw podniósł 2% z 91% strefy bazowej
na 93% i tak pozostaje na dzień dzisiejszy. I jak po tym Lech Wałęsa skończył - 1% poparcia.
Suchocka na tym lepiej wyszła, bo co prawda dostała stanowisko ambasadora w Watykanie,
a obecnie siedzi w Komisji Weneckiej.
Podobnie postępowało PO z przystawką PSL-em podczas dwóch kadencji swoich rządów.
I teraz mamy ich w opozycji totalnej, lamentującej, jaka to krzywda im się dzieje, że wyborcy nie
zagłosowali na nich. Najpierw posługa Ojczyźnie i rodakom, a później dopiero pomyśleć o sobie!
2016-11-11
Mietko patriota
Do Ciebie...
Tyle dziewcząt po tym ziemskim chodzi świecie,
Co jedna to piękniejsza, a ja umiłował Ciebie...
Jesienią, zimą, wiosną, w lecie,
Tęsknotą za Tobą, dręczę siebie...
Och, gdybyś Ty wiedziała?
Ile piękna mógłbym Tobie dać!
Och, gdybyś tylko mnie zechciała?
Kochałbym Cię i żadnej innej nie chciałbym znać!
Układałbym Ci kobierzec moich wierszy...
Ty byś je czytała przy zachodzie słońca...
A który w miłości byłby śmielszy,
Wypełnialibyśmy sobą miłując się bez końca...
Cała w trawie - Czesław Niemen - muzyka Dżem
https://www.youtube.com/watch?v=2zjyKzZLm-g
Jawa to nie sen
Co ja chcę, Ty to wiesz.
Czy ja śnię, że to mi dasz?!
Jakie mam ja szczęście,
Że w ciuciubabkę ze mną się nie bawisz,
A to się dzieje jak najbardziej na jawie.
* * *
Gdy jesteś młody,
Cash w kieszeń bierz
I szalej do białego rana.
Na starość choroby i niedołężność?!
Ja, Mietko poeta kamień - żywy kamień
...Przywdziałem siebie wierszami i już nie jestem nagim i kalekim.
W wierszach idę tam gdzie chcę, robię co chcę, myślę jak chcę,
widzę to co inni nie widzą i czuję tak jak czuje poeta...
* * *
"Odwaga polega na tym, by nie być zbyt odważnym."
Rozum polega na tym, by nie być zarozumiałym.
Ja, Wierszowy
...Imam się wierszami niedorywczo, a codziennie.
Może jestem śmieszny i głupi, ale mam to coś.
Tego nie da się kupić.
To jest w mojej duszy i sercu...
Wśród ludzi
Wśród ludzi są równi i równiejsi.
Tylko, ja biedny człowiek nie rozumiem jednego,
dlaczego niektóre grupy społeczne więcej zarabiają, niż mogą to wydać.
Znak zapytanie niech postawią sobie ci, których to dotyczy.
Bo tam nasza Jaga gra
[ Literatura piłkarska ]
Zaprzęgam się do wózka, to są do przemieszczania się moje nogi i idę do mustanga
w którym brzęczą mechaniczne konie. Wsiadam i jadę ze swoim "źróbkiem" na Arenę Marzeń,
bo tam nasza Jaga gra - mecz Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa szlagier kolejki,
a nawet sezonu na który czekaliśmy od 1-szej do 16-stej kolejki. W składzie mamy Kostka Vassiljev'a
reżysera gry, na skrzydle Przemka Frankowskiego szybkiego jak błyskawica, legionistów zgubi
i piłkę zacentruje w pole karne wprost do nogi lub na główkę i któryś z kolegów golem dopełni
formalności i nasza Jaga wygra mecz. Stadion oszaleje z radości. Klawo będzie jak cholera.
Marian Kelemen w bramce rzucać się będzie, jak długi i obroni wszystkie strzały stołecznych.
Bezradni będą nawet Guilherme Costa Marques, Miroslav Radović, Vadis Odjidja Ofoe, Steeven Langil,
Thibault Moulin, Aleksandar Prijović, Nemanja Nikolić, a na obronie Michał Pazdan rozpamiętując grę
w Jadze, zamyśli się i chcąc nie chcąc otworzy pole na bramkę Malarza utratą gola. Kibice Jagi będą
szaleć z radości. Kibice Jagi najwspanialsi w Ekstraklasie gorącym dopingiem poniosą naszych piłkarzy
do efektownego i efektywnego zwycięstwa. Klawo będzie jak cholera. Wygramy mecz, bo my mamy
Gutieriego, Runje, walczaka Góralskiego i wielu innych...
Chuligan stadionowy Mietko
...2016|11|18
...To już dziś na Arenie Marzeń Jagiellonia - Legia.
Lanie przy Słonecznej
[ Literatura piłkarska ]
http://ekstraklasa.tv/skroty/jagiellonia-bialystok-legia-warszawa-zobacz-skrot-meczu-i-bramki/6ev0xp
Niespodzianki nie było. Jaga nie poradziła pokonać stołecznych. Ograli nas, jak chcieli, zwłaszcza w
drugiej połowie Legia brylowała, a Jaga była bezradna. Znów zawiódł Jagę mankament nieskuteczności.
Gdyby Jaga była tak w akcjach bramkowych dokładna, jak Legia, już w pierwszej połowie prowadzilibyśmy
2 : 0 i kto wie, czy Legia by się podniosła?! Smutny dzień przy Słonecznej, ale kibice przyjęli to z pokorą.
Nawet ja przyjąłem to dość swobodnie, jak nigdy i mimo chciałem wycisnąć z siebie łzy, ale nic z tego,
mężczyzna siedział we mnie i wracałem ze stadionu do domu, choć niepocieszony, ale pogodzony z porażką.
Tak, to była nie przegrana, a zwyczajna porażka, gdyż w obecnym sezonie dotychczas trzy przegrane były
niskie jedną bramką, a dziś aż trzema bramkami. A gdy z Lechią przegraliśmy 0 : 1, nie mogłem zasnąć
do trzeciej w nocy. W tamtym meczu przeważaliśmy, byliśmy lepsi, mieliśmy sporo sytuacji bramkowych,
tylko nas nieskuteczność zawodziła. Natomiast Lechia miała jedną sytuację bramkową i ją wykorzystała.
To, że mamy okazje bramkowe, stwarzamy je, a nie wykorzystujemy, przyczyna leży po pierwsze: że z
lepszymi drużynami gramy, z którymi przegrywamy, po drugie: że jesteśmy nieskuteczni w nadarzających
się okazjach w atakach na bramkę zawodzą napastnicy. A kiedy jeszcze Kostek reżyser gry w Jadze,
ma dzień słabszy po kadrze, meczu nie wygrywamy.
Panie trenerze Probierz i zarząd Jagiellonii, na gwałt trzeba sprowadzić napastników na miarę byłego
Piątkowskiego i Tuszyńskiego! Kiedy oni odeszli, do dziś nie ma w Jagiellonii z prawdziwego zdarzenia
napastnika tego snajpera bramek, lisa pola karnego. W polu karnym nie ma pomysłu, tej chytrości,
żeby kiwnąć obrońców i strzelić na bramkę - w efekcie zdobyć gola lub piłkę podać koledze na lepszej
pozycji bez krycia, jak to robił atak Legii! A w naszej drużynie tego nie widać, gdy piłka trafi do nogi,
piorą na bramkę na potęgę na opak bez pomysłu przemyślenia, chaotycznie, jak wpadnie do bramki to
wpadnie. Z kontr wrzutki w pole karne prawie nigdy nie trafiają do swoich kolegów, a prawie zawsze
wybijają przeciwnicy lub bramkarz piłkę wychwyci! W grze trzeba wypracować sytuacje, jak to robili
stołeczni! Powodem może jest to, że Legia doszła do formy w meczu z Realem 3 : 3 i teraz nie w sposób
ją pokonać. Trzeba odkuć się i zrehabilitować się z Ruchem na wyjeździe. Po tym u siebie pokonać Lecha
i wszystko wróci do normy.
Pierwsza połowa dominacja Jagiellonii, ale w 40 min. gola do szatni zaaplikowała Legia.
Kapitan Jagi Grzyb, wybił piłkę na rzut rożny, zamiast na aut i stało się Radović do Guilherme - on huknął
na bramkę wprost w bramkarza Kelemen'a, ale piłka zeszła mu po rękach i wpadła do siatki.
Ten strzał był do obrony, ale widocznie bramkarz w pewnym stopniu był zasłonięty, w drugim nie zdążył
dokładnie przygotować się do wypiąstkowania piłki i stało się tak jak stało się.
Po przerwie w podobnej sytuacji, jak grzyb znalazł się Rzeźniczak, który z impetem główką wybił piłkę
na rzut rożny, ale w tym stałym fragmencie gry Jaga nic nie wskórała, idealnie legioniści byli ustawieni.
Drugą połowę lepiej zapomnieć. [ W pierwszej połowie był szlagier kolejki, a może i nawet sezonu. ]
W drugiej połowie gra do jednej bramki i z żalem muszę zakomunikować, że nie było to do bramki Legii,
a do bramki Jagiellonii. Ograli nas jak dzieci wyuczonymi i wypracowanymi sytuacjami bramkowymi,
czego nie mogła wypracować Jagiellonia. Chaos, nerwowość, niedokładność, nieskuteczność, to do przerwy.
Po przerwie bezradność i w rezultacie Legia co chciała to zrobiła.
Może w ósemce zrewanżujemy się Legii bez względu gdzie będziemy grali.
Jak technicznie przeciwnik jest lepszy, to nawet atut własnego boiska nie pomoże, a jeszcze spotęguje
chaos, nerwowość z racji większego napięcia i adrenaliny wygrania meczu dla swoich kochających drużynę
kibiców. Wygrywa ten, kto na dziś jest lepszy. Gdyby sędzia uznał gola dla Jagiellonii na 1 : 1, mecz mógłby
odmienić się w odwrotną stronę, czyli na korzyść naszą. Przy trzecim golu dla Legii był na spalonym Prijović,
a Hämäläinen, który otrzymał piłkę nie, lecz on podał do Prijović'a, który wrócił biorąc udział w grze - więc ja
jako będąc sędzią gola nie uznałbym. Ale Legia to Legia jest przez sędziów faworyzowana, stąd z Legią
można wygrać, ale z sędziami nigdy! Dlatego nikt prócz warszawki tej bez Polonii nie lubi w całym kraju Legii!
I jeszcze dodatkowy negatyw się ciągnie z czasów PRL-u, kiedy to, gdy pojawił się jakiś dobry piłkarz obojętnie
w jakim polskim klubie, już natychmiast był brany do Legii pod przymusem czynnego wojska lub gra w Legii.
W takim położeniu, co miał zrobić piłkarz, wolał grać w Legii, niż iść do woja, bo to było mniejsze zło i w dodatku
miał płacone za grę w piłkę. Tylko dziwię się, jakim cudem swego czasu Boniek nie został wcielony do Legii.
Ale tego nie będę sprawdzał, nawet nie stawiając znaku zapytania.
Przy czwartym golu, Jagiellończycy całkiem stanęli, patrząc na leżącego Guilherme, myśląc, że podejdzie sędzia,
a legioniści automatycznie rozpoczęli grę, sędzia to puścił, wrzutką z wolnego w pole karne do Prijović'a - on
do Kucharczyka sam na sam z bramkarze Jagi, ale jak do pustej bramki, kiedy to bramkarz nie zdążył wrócić
od strony Prijović'a i stało się 1 : 4. To jak można wygrać z Legią mecz?!
Pokażemy jeszcze Legii nie raz, gdzie raki zimują! Przyjdzie jeszcze taki czas, że sprawimy lanie im!
Na dziś warszawka jest górą. Ale i sędziowie pomogli!
Chuligan stadionowy Mietko
2016|11|18
W życiu
Dopadło mnie kalectwo,
Ale nie smętne życie.
Na dowód przedstawiam świadectwo,
Że nie żyję skrycie.
Wychodzę na dwór,
Tobie i sobie.
Ja, Mietko
Nie jestem artystą, celebrytą, gwiazdą.
Jestem nieznanym poetą.
2016, listopad
Ja, poeta
W rzeczywistości jestem wrażliwszym poetą, niż w pisanych słowach potrafię wyrazić.
Gdybym ja to miał tak bogaty zasób słów, jak mam czułą duszę i wrażliwe serce -
byłbym poetą na miarę wieszcza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WIERSZE DZIADKA MIETKA WNUCZCE NATALCE *
NATALKA
Masz na piękne imię Natalka -
Dziewczynka jasnowłosa i niebieskooka.
Lubią ciebie mama, tata i twoja lalka.
Lubią ciebie babcia, dziadek i bajkowa foka.
Lubi ciebie twój piesek "porter".
Lubią ciebie twoje zabawki:
misio, kotek i zajączek,
co na szyj ma order,
osiołek, który jak go naciskasz,
dostaje czkawki...
Biegasz po pokoju, jak srebrna gwiazdka,
Śmiejesz się, nóżkami tupiesz.
Mówisz do babci i dziadka:
- Zabawkę tę bierz!
- Ach, ty mała śnieżynka.
Jak wspaniale wszystko wiesz.
Umiesz pokazać, co ma choinka.
I mówisz:
- Dziadku, zerwać z choinki cukierka się śpiesz!
- Już zrywam tobie cukierka, kochana wnusiu.
A z choinkową lampką, jak z gwiazdką,
z dotykiem jej się zmierz!
Zobaczysz, że nie grzeje, jak słoneczko?!
A więc jej promienie na szczęście
do garści sobie zbierz.
Pisałem w Święta Bożego Narodzenia 2008 roku.
OCZKO W GŁOWIE
Żaden ptak na niebie lotny,
Nawet i ten na gałęzi śpiewny,
Którego ujmuję w czas wielokrotny,
Nie da tyle pociechy w ten dzień wymowny.
Ile dajesz nam ty, nasza wnusia,
Biegasz po obszernym pokoju...
Nie wołasz, chcę do mamusi i tatusia,
A chcesz dziadka rysować do stołu!
Jesteś tak wesoła, żwawa i energiczna,
Jak ten ptaszek, który świtem śpiewa.
Chwila ta jest nam jak najbardziej logiczna,
Że uciecha z tobą rodzi się, a nie dośpiewa.
Z czego, Nataluś, jesteś nam,
Jak ta gwiazdka srebrna z nieba.
Z życia wiele dobrych rzeczy znam,
Lecz ty jesteś więcej warta nam,
niż każda potrzeba.
Jesteś nasze oczko w głowie.
Pisałem w sierpniu 2009 roku.
RELACJA ROZMOWNA MIĘDZY WNUCZKĄ, A DZIADKIEM
Wnuczka:
- Dźiadźiek, a ćiemu ty siedzisz na wózku?
Dziadek:
- Bo mnie nóżki bolą.
Wnuczka:
- A ćiemu tobie nóżki bolą?
Dziadek:
- Bo mam nóżki chore.
Wnuczka:
- A ćiemu masz nóżki chole?
Dziadek:
- Bo miałem złamany kręgosłup!
- Choć, dziadek pokaże tobie - [ na tobie. ]
O, tutaj, dziadek mam złamany kręgosłup.
I dlatego dziadkowi nóżki bolą.
Dlatego dziadek siedzi na wózku
i dlatego nie może chodzić.
Wnuczka:
- A mnie nóźki nie bolą.
[ I podskakuje w miejscu przy dziadku. ]
Dziadek:
- To dobrze, że tobie nóżki nie bolą.
- Ty jesteś zdrowa,
dlatego tobie nóżki nie bolą.
Wnuczka:
- Nio! Mnie nóźki nie bolą.
A tobie dźiadźiek, bolą.
- Dźiadźiek, to ja ciebie uzdlowie.
To dźiadźiek będzie chodził.
Dziadek:
- To dobrze, że ty chcesz dziadka uzdrowić.
To dziadek będzie chodził.
Po tym wnuczka wraca do stołu
i aktywnie-emocjonalnie zaczyna układać klocki,
mówiąc sama do siebie, ale tak, że i dziadka słyszy:
Uzdlawiam dźiadźka, aby dźiadźkowi nóźki nie bolały
i źieby dźiadźiek zaćiął chodzić...
Pisałem w październiku 2009 roku.
KRUSZYNKA
Kruszynka, to ty Natalka mała dziewczynka,
Nasza wnusia jedyna.
A w tym każda jest przyczyna,
Żeby z tobą się bawić.
Mała nasza kruszynka.
Tutaj leżą zabawki.
A tutaj nożyczki i wycinka.
W co wolisz się bawić?
W to będziemy dziadkowie
Z tobą się bawić.
"Rusałeczka" nasza mała,
Co nam na średni wiek się zdała.
Tobie jest puszczana każda bajka
Z "ZIG ZAP, MINI MINI, CARTOON NETWORK".
A kruszynka nasza Natalka,
Skupiona jest uważnie nad każdą bajką...
Czy to w południe.
Czy już za dnia z szarugą.
Fajnie jest tobie z nami.
Nam fajnie z tobą.
Mała ty nasza kruszynko,
Jesteś nam ozdobą.
My tobie pewnością i opieką.
Przyszłaś do nas,
Jak mały aniołek-
Mając na sobie skrzydła.
Złapiemy motyla w firanki sidła,
Gdy wleci do pokoju.
Motyl na żyrandol usiadł.
A twoja w tym do nas prośba,
Pobudzić go do lotu.
Nam go złapać,
Lecz krzywdy mu nie uczynić,
Dłońmi otulić i pokazać tobie,
Naszej małej kruszynce.
Radości co niemiara
W tobie i w nas,
Że przyszedł na to czas,
Mając ty nas, my ciebie,
Mała nasza kruszynko.
A motylowi trzeba zwrócić wolność!
Pisałem w lipcu 2010 roku.
NATALKA
Mała, drobna, jak stokrotka,
Wesoła i głośna jak śmiechochotka,
To nasza wnusia Natalka,
Częsta u nas bywalka.
Jest słodka i miła, radosna,
Z nami bardzo się zżyła.
Czas z nią miło nam schodzi.
A jeszcze jest lepiej, kiedy
Z Natalką nowy dzień się rodzi.
Pisałem w sierpniu 2010 roku.
NATALKA
Natalka, częsta u nas bywalka,
Kiedy przychodzi "piątkę przybija" -
I już minutka nie mija -
Rozkłada klocki, pisze, rysuje...
A dziadek już myśli snuje,
O wnusi Natalce wiersz zapisuje.
Jesteś mądrą i pojętną dziewczynką,
Chociaż chodzisz jeszcze do przedszkola;
Umiesz napisać słowo "Ola"
I zajmować się różną wycinanką.
Już potrafisz napisać liczbę "1" -
I tak po kolei aż do "10".
Lubisz przebywać u dziadków w objęciach,
Dziadkowie ciebie uściskają z przejęciem.
Grasz z dziadkiem w karty -
Tak długo aż ci zbrzydnie,
A później grę zamieniasz w żarty.
Układasz z dziadkiem klocki w wesołym tonie.
Ale najbardziej lubisz gry dla dzieci,
To cię najbardziej radością oświeci.
Pisałem w grudniu 2010 roku.
ROZMOWA WNUCZKI Z DZIADKIEM
Pada śnieg w słońcu,
jak srebrne gwiazdki,
mróz skrzypi za oknem.
Wnuczka pyta:
- Dziadek, kiedy zima minie w końcu?
Dziadek odpowiada:
- Już niedługo przyjdzie jej kres.
Wnuczka:
- A kiedy, dziadek?
Dziadek:
- Za miesiąc.
Wnuczka:
- Za miesiąc.
- A co to takiego miesiąc?
Dziadek:
- Miesiąc, to takich 30 dni.
Wnuczka:
- Aha.
- To takich 30 słoneczek na niebie?!
Dziadek:
- Tak.
- To takich 30 słoneczek dzień po dniu,
które rano wstają i świecą.
Wnuczka:
- Długo.
Dziadek:
- Tak.
- Długo.
Pisałem w lutym 2011 roku.
Życiowa reprymenda od wnuczki Natalki
Wnuczka gra na komputerze - maluje na różne kolory postacie.
Dziadek:
- Ale ładnie malujesz.
- Takie malowanie rozwija umysł, myślenie...
Wnuczka:
- Tak.
- To czemu nie spojrzałeś do góry, jak spadał kamień z nieba!
- No czemu?
I z dużymi gestykulacjami ruchu rąk, patrząc na mnie,
ręką lekko uderza w moje kolano.
Tym sposobem i gestem zaszokowała mnie
i zmieszała tak, że aż wstyd mi się stało.
Żeby wyjść godnie z tej opresji - do wnuczki powiedziałem:
- Dziadek nie widział, że kamień spadał.
Wnuczka na to:
- Tak, nie widziałeś, to trzeba było patrzeć do góry!
- To by ciebie nie odesłali!
Dziadek:
- Nie odesłali, masz na myśli, to by mnie z pracy nie zwolnili?
Wnuczka:
- Tak.
- To by ciebie nie zwolnili!
Tym zawstydziła mnie i poczułem się jak idiota.
Doszedłem do wniosku, że nie tędy droga,
aby przed wnuczką nie wyjść na głupca.
Dziadek:
- Kamień z góry nie spadł na dziadka z przodu, tylko z tyłu,
więc dziadek nie mógł widzieć kamienia.
I dotykiem do pleców wnuczki,
pokazuję w które miejscu uderzył mnie kamień.
Wnuczka:
- Wiem.
I dalej rękoma i ustami gestykuluje,
że trzeba było patrzeć do góry!
Pomyślałem - wstyd, wstyd dziadku.
Wnuczka sześcioletnia jest mądrzejsza od starego
pięćdziesiąt sześcioletniego pryka starego dziadka.
Wstyd, wielki wstyd dziadkowi.
A jaki ból na całe życie, co na szczęście wnuczka
z tego tak do końca jeszcze nie zdaje sprawę.
Moja wnuczka, być może nie, ale pouczająco dała mi do zrozumienia,
że byłem głupcem, nie patrząc do góry,
aby ustrzec się przed spadającym kamieniem.
Ta historia niech będzie przestrogą dla Ciebie.
I chociaż wnuczka jeszcze nie rozumie, że przypadki chodzą po ludziach.
I że wiele rzeczy, wydarzeń nie można przewidzieć, przed nimi się ustrzec.
Ale rozumienie rzeczy i sytuacji w jakiej się znalazłem.
I widzenie mnie na wózku innego od reszty dziadków,
daje dużą reprymendę do myślenia, abyś unikał[a] sytuacji życiowych,
które mogą nieodwracalnie zmienić wygląd życia człowieka,
jak w przypadku moim, widzenie przez wnuczkę mnie,
jako dziadka na wózku inwalidzkim.
Z synami miałem taki sam problem, gdy byli w wieku wnuczki.
Ta historia niechaj będzie przestrogą dla Ciebie,
żeby Tobie nie przydarzyła się taka życiowa sytuacja.
18.02.2012 rok.
Nie całkiem jesień ku zimie się chyli
Jeszcze gdzieś ptaszek zaśpiewa,
Jeszcze koło mnie nawet ćma przeleci,
Jeszcze liśćmi szumią drzewa
I nad zalewem pomostem idą dzieci.
Jeszcze jesień nie odchodzi –
Jeszcze barwy się trzyma.
Nawet jeszcze coś się narodzi,
Zanim nastanie niedobra zima.
Jeszcze kaczki akwenem się cieszą,
Zanim wodę mróz skuje.
Jeszcze ludzie wkoło akwenu urządzają wycieczkę pieszą,
Na dowód tego mój wzrok ich znajduje.
Jeszcze niebo w błękit się przemienia –
Chmury ołowiane w pierzaste anioły się przekształcają.
Jeszcze jesień nie powie do widzenia,
A sporo barwnego piękna do zimy dni nam na upiększają.
Jeszcze wędkarze ryby mogą łowić –
Stojąc nad brzegami akwenu jak słup soli.
Jeszcze jesień jesienią chce się zowić.
Zimo, wiem, że przyjść musisz, zatem przychodź powoli.
Czarna Białostocka. Podlasie
Ten wiersz pisałem w samochodzie, jak setki innych…
Ale tym razem będąc w samochodzie z wnuczką Natalką lat 7.
Spytała mnie:
– Dziadek, co piszesz?
Odpowiedziałem:
– Nataluś, piszę wiersz…
Przeczytać?
[ mając w tym czasie dwie pierwsze zwrotki wiersza ]
Wnuczka:
– Tak. Przeczytaj.
Po przeczytaniu, spytałem wnuczkę:
– Co, dobry wiersz?
Wnuczka odpowiedziała:
– Tak. Dobry.
Ale zasugerowała:
– Dziadek, a teraz pisz mój wiersz.
Spytałem:
– Jaki tytuł?
„Wiersz Natalki”, może być?
Wnuczka odpowiedziała:
– Tak. Może być.
Pisz...
Wiersz Natalki
Budowa z klocków,
w domu jesień,
biegnie sobie dinozaur po jesieni.
Liście spadają na zdrowie.
Kaczka odlatuje na zimę.
Dinozaur kaczkę widzi na niebie.
* * *
Dziadek:
– To już koniec?
Wnuczka:
– Tak. Już koniec.
Dziadek:
– Ale ładny wiersz.
Wnuczka cieszy się z uśmiechem i radością.
Wnuczce Natalce
Kruszynka moja,
aniołeczku mój.
Każda obecność twoja
sprawia radość mi,
jakobym szedł w zwycięski bój -
po szczęście.
Pisałem w Sylwestra 2012 roku.
Słoneczko moje
Wszystko, co żyje -
zestarzeć się musi.
Ale póki serce bije -
tęsknię do mojej wnusi...
A niech tylko ktoś popróbuje
skrzywdzić moją wnusię.
Lanie takie mu zgotuję,
że na zawsze popamięta mnie!
Bo moja wnusia,
to oczko w głowie.
To taka moja buzia,
co dbam o jej zdrowie...
Wnuczce Natalce dziadek Mietek
05.11.2013 rok.
Natalka
Gdy idzie do dziadka,
ręką macha już z dala.
Dziadkowi radość nie lada gratka,
szybko drzwi już otwiera,
na przywitanie "piątkę" przybija.
Natalka, to taka dziadka mała perełka,
co wszystkie smutki od dziadka oddala...
Wnuczce Natalce
Grudzień 2013 rok.
Nad wodą z wnuczką Natalką
Piękna, kolorowa po wodzie pływa,
kaczką się nazywa.
A jak wnuczka się cieszy,
do kaczek się śpieszy,
radość w niej się wyzwala...
Ach, jakie piękne życie
od przemysłu z dala.
Podlasie, to raj natury
przyrodzie i ludziom.
Tylko cieszyć się jak dzieci,
to co tutaj zobaczą, radość i nam,
że tego nie przetrwoniliśmy.
Nad wodą z wnuczką Natalką II
Wiatr wodę marszczy,
kaczki się rozpierzchły,
ale dzikości nie mają.
Woda z grobli wiecznie huczy
i zrzuca nadmiar siebie.
I dalej, rdzawą rzeczkę
płynie do rzeki Supraśl.
Wędkarze ukryci w zeszłorocznych trzcinach
cierpliwie czekają aż ryba się ...oszuka.
Czasem kaczki do wędkarzy podpływają
przeszkadzając - i z brania nici.
Niebo zaciągnęło chmurami
i coraz to rzadziej słońce wychodzi,
ale jest wiosna i to tylko się liczy.
Na groblę weszła żona z wnuczką
i idą ku "Źródle Romana".
[ Pamiętam, jeszcze niedawno woda zamarznięta była
i zimno tak było, że tylko wnuczce w domu siedzieć.
A dzisiaj jest słoneczna piękna wiosną!
Wnuczka przy babci i dziadku uczy się poznawać przyrodę.
[ Kto wie, może za pięćdziesiąt lat będzie poetką?
Nigdy nic niewiadome do końca. ]
Woda spadająca z grobli huczy
i huczeć nigdy nie przestaje.
Dzisiejsza wycieczka wnuczkę uczy,
chociaż ciągle o wszystko pytanie zadaje.
Tablica upamiętniająca odkrywcę:
"Źródło Romana", bardzo wnuczkę zainteresowało.
Babcię spytała:
- Co tu jest napisane?
Babcia odpowiedziała:
- "Źródło Romana".
Interesuje się tym o co pyta,
jakby miała sentyment do tego, co widzi.
Nie daleko jabłko spada od jabłoni.
Może wyrośnie na poetkę.
Kwietniowy weekend
Wiosna już w pełnej krasie -
Drzewa nabierają zieleni...
A ja w tym czasie, piszę wiersz.
Wiosna to doceni.
Szpaki już się pojawiły,
Ambitnie noszą materiał na gniazdo.
Dzień skąpany w słońcu.
Na błękitnym niebie trójka boćków
Nad naszym miastem rysują koła...
Nad "Czapielówką" ciepło, miło i wiosennie,
Śpiew ptasząt jest tego potwierdzeniem,
Nawet ludzie dostrzegli wiosnę
I zmotoryzowani nadciągają w to miejsce.
Wnuczka nasza powiedziała:
- Jak dorosnę też będę pisała wiersze.
Uczy się poznawać, co stworzył Bóg:
Dotyka żab, biega za motylem,
Zrywa kwiaty na łące.
W oczach dziadka i Przyrody Natury,
Sama jest jak kwiatuszek i motyl.
Wiosna i wnusia mnie rozemocjonowała...
Tu, tam ptaszęta różnymi głosami,
Melodiami - i jej tonem śpiewają...
Panny rzadkiej urody idą pomostem,
Jak wiosna dziewica pulsujące życiem.
Kaczki po zimie doczekały się wody,
Nie boją się ludzi, z nimi są szczęśliwe.
Żyć nie sztuka, ale świadomość życia,
Wiedząc, że się żyje - to już jest poezja.
21.04.2012 rok. Zalew "Czapielówka"
Czarna Białostocka - Podlasie
Na sportowo - rozmowa wnuczki Natalki z dziadkiem
Po przegranym meczu Polska - Czechy,
sześcioletnia wnuczka spytała:
- Dziadek, czemu nas przegrali?
Odpowiedziałem:
- Bo padał deszcz.
Wnuczka:
- Aha.
Ale pyta dalej:
- A na tych drugich to deszcz nie padał?
Odpowiedziałem:
- Padał...
Wnuczka:
- To czemu ci drudzy wygrali?
Odpowiedziałem:
- Bo byli lepsi.
Wnuczka:
- I temu nasi przegrali?
Odpowiedziałem:
- Temu.
Wnuczka:
- To oni chyba nie bali się deszczu?
Odpowiedziałem:
- Zapewne tak.
Czerwiec 2012
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WIERSZE NATALKI *
Wiersz Natalki
Budowa z klocków,
w domu jesień,
biegnie sobie dinozaur po jesieni.
Liście spadają na zdrowie.
Kaczka odlatuje na zimę.
Dinozaur kaczkę widzi na niebie.
Dziadek:
- To już koniec?
Wnuczka:
- Tak. Już koniec.
Dziadek:
- Ale ładny wiersz.
Wnuczka cieszy się z uśmiechem i radością.
Październik 2012 roku.
Wierszyk wnuczki Natalki [ lat 7 ]
Spóźniająca się zima
Dzieci czekają na zimę na moście,
jedno dziecko pyta:
- Czemu zima się spóźnia?
Drugie dziecko pyta:
- Czemu zimy nie ma?
Trzecie dziecko pyta:
- Chciałbym, żeby zima już przyszła?!
Aż wreszcie zima przyszła!
Teraz zjeżdżamy na sankach i nartach...
Styczniu 2013 roku.
kaczka
była sobie kaczka mała
i się modliła do jezusa.
a potem poszła do domu
i oglądała telewizję.
c.d.n.
2014 rok. Pisała Natalka
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dla wnusi Natalki
Mój króliczek
Siedzę przy stoliczku, klatka na nim stoi,
w niej króliczek, mama mi kupiła.
Mówię do króliczka:
- Wychodź z klatki mój króliczku!
A on za nic nie chce wyjść, bo się boi.
Więc ja zachęcam króliczka liściem sałaty:
- Kiedy wyjdziesz z klatki i pokicasz do mnie,
dam ci i liść kapusty.
Zobacz w kuchni leżą świeże płaty!
Królik odpowiedział:
- I to wszystko dla mnie?
Ja mu na to:
- Tak. Jak najbardziej tobie,
bo ja z tobą chcę iść na dwór
i pokazać ciebie koleżance mojej!
Królik na to:
- Jak tak, to już wychodzę z klatki
i zapominam, że stosowałem niechęć,
żeby iść tam, gdzie ty wolisz.
- A sałata i kapusta jest wyborną zachętą.
Gdy zjem i nabiorę dużo krzepy,
pójdę z tobą nawet drogą krętą
i nie będzie to nam trudem żądnym,
choć prowadzi przez kilka ulic,
gdzie mieszka koleżanka twoja.
- A gdy już zajdziemy do niej,
ucieszy się i głaskać mnie zacznie,
karmić marchewką i wodę dawać
i co chwila gadać do mnie.
- Jedz, króliczku i popijaj wodą,
a będziesz zdrowy, duży i bardzo silny!
I żadna króliczka nie porze się urodzie twojej.
A ty za to będziesz jej króliczkiem dzielnym.
Listopad 2016
Zajączek z lasu
Babcia z dziadkiem spacerując w lesie,
napotkali zajączka pod sosną skulonego
z zimna, głodnego i wychudzonego.
Podeszli i spytali:
- Co ty tu robisz, zajączku?
Gdzie jest twoja mama, gdy sam tu jesteś?
Zajączek im na to:
- Ja zgubiłem się od mamy!
Zimno jest mi, w dodatku głodny jestem,
nic nie jadłem już chyba z kilka dni?!
Sam straciłem już orientację i liczenie.
- Dobrzy ludzie, weźcie mnie do waszego domu,
bo ja tutaj w tym ciemnym lesie na kość zmarznę
i umrę z głodu, albo wilki mnie spotkają i zjedzą?!
Babcia z dziadkiem tak mocno się przejęli,
że zrobiło im się zajączka bardzo żal.
Wzięli go do kosza, w którym było dwa jabłuszka.
Zajączek ze smakiem zaczął jeść.
Nakryli go wychłodzonego chustą babci.
Zajączka przynieśli do domu swojej wnuczce,
ogromnie uradowała się na widok ten.
Ogrzała zajączka biednego i nakarmiła głodnego.
Od tego czasu co dnia opiekowała się zajączkiem,
mając go za swego wiernego i dobrego przyjaciela...
Listopad 2016
Dziadek Mietek i babcia Basia wnusi Natalce
Wnusia dziadziusia Natalka
Mądra inteligentna dziewczynka,
Chce być poetką, jak dziadek poetą.
To dobry przykład, a jeszcze lepszy,
Gdy robi to z własnej woli.
Nabiera wrażliwości i myślenia,
Co się przyda w życiu.
Chce podążać ścieżką dziadka,
Która dobry wskazuje kierunek
Wyjść na szeroką drogę.
Ta droga rozbuduje wrażliwość,
Serce i miłość do wszystkiego,
Co widzi i ją otacza...
21-12-2016, 12:56, przy aptece ul. Sienkiewicza Cz. B.
Dziadek Mietek wnusi Natalce
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Prośba do Boga
Boże, kto mi pomoże, jak nie Ty.
Ludzie nie mają takiej mocy,
W dodatku omylni są.
W Tobie widzę rozwiązanie mego problemu
I na lepsze jutro.
RUCH - JAGIELLONIA
http://www.przegladsportowy.pl/pilka-nozna/lotto-ekstraklasa,ruch-chorzow-jagiellonia-bialystok-1-2-relacja-z-meczu,artykul,738862,1,718.html
W pierwszej połowie:
Ruch był bez ruchu i Jaga zaaplikowała dwa gole.
Drugi przedniej marki kwalifikujący do bramki kolejki
z wolnego zza pola karnego huknął nie kto inny
jak wspaniały nasz Książę Podlasia Kostek.
Cesarz to on jest w Estonii. W Jadze Książę.
W drugiej połowie:
Ruch wziął się do roboty i stał się ruchliwy bombardując na bramkę Jagi.
Ale nasz Marian bronił jak w transie i gola z gry nie wpuścił.
Jaga ze Śląska wraca z kompletem punktów.
Wróciliśmy na miejsce lidera przynajmniej do poniedziałku.
Prawie na Andrzejki
Dzień powitał nas śniegiem!
Szarość i mgła uszła,
A wraz z prószeniem śniegu
I z lekkim mrozikiem przyszedł
Z przebijającym słońcem nowy dzień.
Sikorki i sójki przy zmożonej aktywności
Z puszczy głębokiej przybywając,
Garną się na drzewach przydomowych
I na balkonach, domagając się od Ciebie pożywienia.
28-11-2016, 8:15
Poranna modlitwa do Boga
Boże Kochany, mój.
Mam już 60 lat.
Na Boże Narodzenie stuknie 61.
Połowę na wózku inwalidzkim,
A mimo to żyć tak się chce...
Jak nigdy nie umierać...
Przecież srebro to nie złoto.
Dobrze o tym wiesz.
Boże, żyć tak się chce...
Jak nigdy nie umierać...
A gdy i tak kiedyś
Przyjdzie się pomrzeć,
Zabierz mnie tam,
Gdzie są poeci.
Z ziemskich czasów
Wielu ich zmam dzisiejszych
I tych ze stuleci.
Prószy z lekka śnieg,
Powiewa listopadowy wiatr,
Kołyszą się sosny i świerki.
Obojętne temu w bezruchu
Stojące nagie drzewa.
Prószy z lekka śnieg...
...Idzie zimy bieg...!
28-11-2016, 8:33
* * *
Dziś jest już babcią, ale nadal dynamiczna babka mamuśka:
https://www.youtube.com/watch?v=JwNr_ksKXd8
* * *
"Cicha woda brzegi rwie".
Ale powoli, raczej drąży.