.
Czyściciele drzew
Podjazd mam obsadzony krzewami,
każdy mały ptaszek gdy zagości -
obskakuje każdą gałąź, zjadając każdy owad,
który napotka. Niejeden i pośpiewa.
W tęsknocie
Już wiosna, słońce przygrzewa,
zacząłem wychodzić na podjazd.
Spoglądam w niebo - widzę podróżujące
białe pierzaste anioły, a was nie widzę za skarby!
Gdzie jesteście? Waleczne i dzielne moje
ulubione strzeliste jerzyki.
Jutro też nie zobaczę, będzie padać deszcz.
kwiaty dzieciństwa
w domu kwiaty doniczkowe
w ogródku przydomowym podwórkowe
przy płocie porzeczek agrestu
w sadzie wiśni grusz jabłoni
na łące mlecz
dzisiaj trudna rzecz
nie pójdę tam
gdzie kwitnie mlecz
2015.05.07, 13:34
idzie deszcz przelotny deszcz
wiatr począł kołysać sosnami
tańczą w miejscu
jak dzisiejsza młodzież
lecą pyłki z drzew
już pada deszcz
ziemia wchłania
jak człowieka spragniony organizm
wody
14 sekund
W pierwszej połowie Jaga bojaźliwie ograniczała się do wybijania Śląska z gry na własnej połowie.
Śląsk dominował bezspornie i tylko nieskuteczność sprawiła, że nie prowadził z 0 : 2.
Jaga nie potrafiła oddać żadnego strzału na bramkę Śląska, tak żeby zagroziło bramką.
W przerwie w szatni trener Probierz musiał dobrze wstrząsnąć piłkarzami i przemówić
do rozumu, bo gdy wyszli na druga połowę - rozpoczynając grę i po 14 sekundach
padła dla Jagi bramka. Bramkarz musiał wyciągać piłkę z bramki. Zabójcza kontra.
Już w trakcie akcji przed strzeleniem bramki, krzyknąłem: Będzie gol!
Stadion z radości oszalał. Barwy żółtoczerwone poszły w ruch.
W drugiej połowie szale przewagi odwróciły się po stronie Jagi i to Jaga panowała
bombardując bramkę Śląska. Ale to Śląsk po kontrze strzelił bramkę na 1:1.
Nie zdążyli z interwencją Tarasovs i Madera. Z całego przebiegu gry remis nie krzywdzi
żadnej z drużyn, choć to my byliśmy gospodarzami i bliżej zwycięstwa.
Gramy dalej. Puchary są w zasięgu Jagi. Może nie jestem pocieszony,
ale z umiarkowaniem usatysfakcjonowany, bo przecież Śląsk jest czołową drużyną zaraz za Jagą.
Na mecz z Wisłą wszyscy bądźmy w pasiakach!
Chuligan stadionowy Mietko
2015/05/08, Białystok
Kolejność ról w życiu
Przed przedwczoraj przyszedłem na świat wydając pierwsze krzyki -
przedwczoraj przystąpiłem do Pierwszej Komunii Świętej -
wczoraj dorastałem - dzisiaj jestem dziadkiem i wnusia przystąpiła
do Pierwszej Komunii Świętej. ...Jutro umierać będzie trzeba.
2015-05-10
Stadion Jagiellonii
Stadion Jagiellonii to wielka pasieka
czyli ul - a w nim pszczoły
ubrane w pasiaki czyli kibice Jagi.
https://plus.google.com/photos/yourphotos?banner=pwa&pid=6072197183851809842&oid=103276734392610294633
Chuligan stadionowy Mietko
Ogień miłosny
Śnisz mi się po nocach,
Nie wzbraniasz się przed niczym;
Na wszystko zezwalasz,
Tak jakobyś sercem całym kochała mnie,
Tak jakobyś sercem całym chciała mnie,
Tak jak ja sercem całym Ciebie chcę.
Trzymając się za ręce jak dzieci,
Chodzimy po łące i lesie...
Kwiaty majowe kwitną nam...
Ptaki leśne śpiewają nam...
Kochamy się całym sobą...
Czujemy się jak w raju.
Ale Romeo i Julią nie chcemy być.
Chcemy żyć, by się kochać.
14.5.2015, upojna noc
Na zimną Zośkę
Niebo wypogodniało po kilku zimnych i deszczowych dniach.
Płyną pędzone przez wiatr białe anioły i już choć świeci słońce -
raz po raz wychodząc spoza nich, zimno jest, przeszywający
chłodem porywczy wiatr.
Już wsiadłem do samochodu, spozieram w niebo, szukając jerzyków...
A tu ni stąd ni zowąd, ale na pewno z Afryki tak nagle ujrzałem,
jak dwa strzeliste jerzyki lotem tną niebo na przestrzał ze świergotem
ściga jeden drugiego i to mnie po dłuższym,
niż zwykle w minionych latach uradowało.
Od dziś już nie będzie smutne ciche niebo.
Dni staną się prawdziwie majowe z niebem błękitnym
ubranym w pierzaste anioły i z pogodnym słońcem.
A ja będę wychodził na podjazd i będę przyglądał się jerzykom
z czego napiszę niejeden wiersz.
Czarna Białostocka w otulinie Puszczy Knyszyńskiej, 11:26
Gdy los przywróci władzę nóg
Gdy los przywróci władzę nóg -
pójdę na ukwiecone łąki, na zielone pola,
od lat jest taka moja chłopska wola.
Nie omieszkam wstąpić i do lasu,
ach, Boże, czekam już trzema dekadami czasu.
Białystok, przy ul. Berlinga, 16-05-2015, 12:12
Irlandio, gdzie Ty jesteś
Na Zachodzie jeżeli ktoś jest bezdomny lub biedny
to z własnego wyboru. W Polsce z musu.
16/05/2015, Mietko poeta
* * *
Polak dzwoni do Amerykanina i pyta się:
- W jakim jesteś Stanie?
- Jestem w Stanie New Jersey!
- A Ty w jakim jesteś Stanie, Polaku?
- Jestem w stanie krytycznym.
brak wyboru
z prawa lewa
gdzie nie spojrzę
wszędzie klekoczą diesle,
a ja chcę benzyniaka
przy Auchan Białystok, 16.05.2015
Jagiellonia w "Pyrlandii"
Początek meczu dla Jagi, przebywała na połowie Lecha, oddalając grę od swojej bramki,
ale bez konsekwencji dla Lecha. Po upływie czasu, Lech przejął inicjatywę i atakował
skrzydłami na bramkę Jagi, będąc bliski strzelenia gola. Nawet Drągowski z nieudaną
interwencją, jak dwa razy w meczu ze Śląskiem, kiedy to nie złapał piłki, a odbiła się
od piersi, mógł utracić bramkę, ale Jaga wyszła z impasu nawały Lechitów.
Jednak pierwsza połowa bez bramek, piłkarze obu drużyn schodzili do szatni na 0 : 0 z tyłu.
Druga połowa, to już płynniejsza i aktywniejsza gra z obu stron. Jeśli Złotek sędziuje,
Jaga nie może wygrać na wyjeździe. Gdy bramka dla Lecha padła, trzech piłkarzy było
na spalonym! Gdzie był sędzie liniowy? Dlaczego to puścił, a główny bramkę uznał?!
Nawet z powtórek, komentatorzy bez stronniczy komentowali, że bramka padła ze
spalonego! Sędzia kalosz! Wcześniej też już krzywdził Jagę. Stara prawda w boksie mówi:
z przeciwnikiem można wygrać, ale z sędzią nigdy. Na to się zapowiada, że i w piłce
nożnej jest to żywe. Piłkarze Jagi nie protestowali po nieprawidłowo strzelonym golu
przez Lecha, albo sami nie dostrzegli spalonego, albo nie protestowali, obawiając się
żółtych kartek, które mogłyby się posypać. Tak czy siak, gol uznany, Lech prowadzi 1 : 0.
Widownia na stadionie uradowana szaleje z uciechy prowadzenia swego ukochanego
"Kolejarza". W domu ja z synem, oburzeni na sędziego za uznanie ze spalonego strzelonego
gola ukochanej naszej Jadze. Ale piłkarze Jagi po utracie bramki nie załamali się, grali dalej,
przeprowadzali ataki. Probierz, czarodziej, wielki taktyk, mając dobrego nosa kogo wprowadzić
do gry, by zmienić taktykę lub wzmocnić atak, bardzo robi dobre w skuteczności do wygranej
zmiany, wprowadzając na boisko Dżalamidze, by jego szybkością i techniką ożywiać grę.
Parę minut upłynęło i Jaga strzeliła gola Lechowi na 1 : 1. Tuszyński w dziecinny sposób na
prze polu karnym ograł obrońców Lecha, zakładając siatkę między nogi obrońcy, a bramkarz
Burić, choć wyciągnął się jak długi, ale ręką w piłkę nie trafił. Syn wyskoczył z fotela z radości.
Ja połamaniec Boży, leżąc w łóżku nie z lenistwa i nie z wybory, a z musu, jak zawsze,
kiedy nasza ukochana Jagiellonia strzela gola, biłem brawo tak donośnymi oklaskami,
że ślubna aż, oglądając w telewizji co inne, z drugiego pokoju mnie uspakajała.
Moja niezakłamana, a jak najbardziej prawdziwa spontaniczna radość bez wyrachowania,
była coś w rodzaju pięknej nieskalanej fałszem radości, jak ja cały sam, Metko poeta.
Z emocji tak, jak w stresie, aż kark mi zesztywniał, po czym musiałem kilka razy szyją
pokręcić, by kręgi postrzykały i po tym ulgi doznać lub jeszcze lepiej, nawet przywrócić
stan do z przed meczu. Jaga pokazała sędziemu Złotkowi, Lechowi i całej Ekstraklasie,
że warta jest mistrza, nie tracąc głowy po utracie gola nieprawidłowo strzelonego.
Sędziowie, jeśli gramy, to uczciwie! Tak też bez wahania powiedzą eksperci zaproszeni
do studia Canal+ Sport. To wypacza piłkę nożną, sędziować nieuczciwie na korzyść teoretycznie
lepszemu i w dodatku gospodarzowi. Brawo Tuszyński, lis pola karnego, obrońcy z przeciwnej
drużyny nigdy nie wiedzą, co zrobi nasz Jagiellonii napastnik, a to zwiększa szansę na
strzelenie gola. I oto chodzi. Tak grać dalej, Jagiellonio. Dżalamidze chodząc po skrzydle
przy linii boiska, ogrywała jak chciał piłkarzy Lecha, wchodząc na przebój w kierunku pola
karnego, a Tuszyński świetną grę Dżalamidze zamieniał na drugą bramkę dla Jagi,
tym samym dobijając psychicznie Lecha. Jest już nie 1 : 0, a 1 : 2 dla gości. Brawo Jaga.
Brawo Jagiellończycy ze Wschodniej Polski. No i co Złotek. Prawidłowo strzelone gole
Jagi Lechowi, nie w sposób było nie uznać. "Pyrlandia" na stadionie obgryzała paznokcie...
U mnie w domu radości było co niemiara, toż Jaga prowadziła w meczu. 82 minuta,
Gajos zza pola karnego z rzutu wolnego na 1 : 3. I po meczu. Strzelił tak perfekcyjnie,
że Burić tylko wzrokiem piłkę odprowadził do bramki. Strzelił tak, jak to robią najlepsi
wykonawcy rzutów wolnych wprost na bramkę. Jak to robi Messi, Ronaldo, Pirlo.
Lech rozbity już się nie podniósł. Jagi mecz wygrany. Jedziemy dalej... Gramy o mistrza.
Jagiellonia powstała, jak Feniks z popiołu, gdy Złotek uznał bramkę ze spalonego dla Lecha.
Jaga nie spuściła głowy po 1 : 0, a ruszyła do ofensywy i rezultat przyszedł bardzo szybko,
trzy bramki zaaplikowali Lechowi i już mecz wygrany. Białostoczanie podłożyli "śledzia"
"lokomotywie" i "lokomotywa" wykoleiła się. Co gorsze Lechowi, że wykoleił się u siebie.
Druga połowa perfekcyjna Jagi. Lech był nieporadny za sprawą dobrej i mądrej gry Jagi.
Jaga, Jaga, Jaga, super Jaga. Nasza Podlaska Jaga. Gramy o mistrza! Jaga nasza
Podlaska Jaga! Jest świetnie. A będzie jeszcze lepiej. Teraz gramy z Legią.
Jedziemy dalej... Gramy o mistrza! Jaga najlepsza. Jaga najlepsza w Polsce.
Wschód pokonał Zachód. Nie chcę umierać, raz że jestem poetą, drugi raz,
że z ukochaną Jagą wygrywamy. Z Wisłą przy Słonecznej na Arenie Marzeń wszyscy
kibice Jagi w pasiakach. Jaga. Jaga. Jaga. Z Wisłą będzie szał radości na stadionie.
Wracają czasy, kiedy to Jagiellonia kładła najlepsze kluby. Miasto Białystok postawił
na Wschodzący Białystok, na Jagiellonię, wybudował stadion i są rezultaty.
Super Jaga! Marzenie mecz. Podlasianie z Wisłą na Słonecznej, stadion ma być
kibicami zapełniony. A jednak powiedzenie można faktem zaprzeczyć, że gdy jest
się dobrym, to choć sędzia sprzyja gospodarzom, można z nim wygrać i ani sędziowie
i ani ściany nie pomogą. Jaga to Jaga królewska sama w sobie. Był to wspaniały
mecz dla Jagi. Ale i był to wspaniały mecz, który przejdzie do historii polskiego futbolu
w Ekstraklasie. Szczęśliwa trzynastka - 13 mecz Probierza z Jagą w Poznaniu.
Zmiażdżony Lech przez Jagę. Włodarze miasta Białystok, proszę Panu trenerze
Probierzowi przyznać honorowego obywatela Białegostoku za jego zasługi dla naszego
ukochanego kluby piłki nożnej Jagiellonia Białystok. Jestem bardzo, ale to bardzo
pocieszony, niezmiernie zadowolony. Jaga The Best! Jaga! Jaga! Jaga!
Kto zdobędzie Mistrza Polski? Jaga! Jaga! Jaga! Uśmiech na twarzy piłkarzy Jagi.
Uśmiech i radość u kibiców Jagi w domach... Koncertowa gra Jagi w drugiej
połowie meczu.
Chuligan stadionowy Mietko
2015/05/17
Zimna wiosna
Tego roku maj zimny, wietrzny i deszczowy, nawet jerzyki przyleciały
z dwutygodniowym opóźnieniem, motyle są nieaktywne, gdzieś się skryły,
pszczoły w ulach czekają, a drzewa kwitną.
Nawet mnie odmieńcowi ludzkiemu uczulonemu na upały zimno jest.
2015, Podlasie
Dramat Jagiellonii przy Łazienkowskiej
Jak Legia wygrać nie może to sędzia dopomoże!!!
Brawo Madera za słowa w wypowiedzi zaraz po meczu.
"legia" nie tylko "...", ale i od dziś "..." A sędziowie mafia służąca "legii".
Słuchajcie kibice Jagi i wszystkich klubów w Polsce, gdy chodzi o "legię", "...",
to sędzia do ostatniej sekundy meczu szukał będzie okazji tak jak to było
w ostatniej minucie Legia - Jagiellonia, żeby podyktować karnego lub uznać
bramkę ze spalonego! [ Spalone trzeba już dawno było znieść, ale to zależy od UEFA ]
Kolega mój powiedział: "Legia nie pozwoli, aby Jagiellonia zdobyła mistrza!"
Ja uważam: Sędziowie nie pozwolą, sprzyjając nieuczciwie "legii".
Do dziś byłem kulturalny w moich pisanych komentarzach pomeczowych.
Od dziś "..." się, jak "..." się Madera.
Żeby z kapelusza "legii" na minutę przed zakończeniem meczu podyktować
tak kontrowersyjnego karnego. To skandal, hańba, podłość, krzywdzenie
drużyny tak uczciwej i pięknie grającej walecznie Jagiellonii.
A co najważniejsze, że lubianej w Ekstraklasie.
Nie na darmo na wszystkich stadionach Ekstraklasy kibice skandują:
"Legia to "..." Z przeciwnikiem można wygrać. Z sędziami nigdy!
Piłkarze Ekstraklasy, zróbcie bojkot i nie grajcie z "legią"!
Tu nie muszę być kulturalny, tak jak Madera, po takim postępowaniu sędziów.
Ja tylko jestem kibicem Jagi i mi więcej wolno, niż trenerowi na konferencji
pomeczowej o postępowaniu sędziów. Przegrać w walce Fair play, to normalne,
ale gdy sędziowie drukują wynik, to już zakrawa na hańbę! Po hu... ta gra,
gdy jednego się krzywdzi, żeby wygrał drugi! Gdzie challenge jak w hokeju,
czy siatkówce? Od dziś już zawsze "legii" będę życzył wszystkich meczy
przegranych tych w Ekstraklasie, jak i w europejskich pucharach, oby już
nigdy do nich nie zakwalifikowała się od następnego sezonu.
Za Probierza Jagiellonia urosła na mistrza, ale sędziowie na to nie pozwalają,
żeby tym mistrzem została! Gdzie jest beton z PZPN-u?!
Sędziowie okradli Jagę z remisu, faworyzując "legię "..."
Podlasianie, kibice i fani ukochanej Jagiellonii i z całej Polski,
nie martwcie się, że nie słusznie "legia" wygrała. Na dziś na beton nie ma siły.
Sitwa warszawska decyduje, kto ma wygrać.
Nie płacz Drągowski, że nie obroniłeś karnego.
Jeszcze przed Tobą cała piłkarska kariera.
Polska cała prócz warszawskiej sitwy i tak za Jagą!
Świat jest taki "...", że niektóre rzeczy nie da się przeskoczyć!
Są układy zmowy, że są nie do ruszenia, co nie znaczy, żeby z nimi nie walczyć!
To jest rak, który zżera polską piłkę nożną.
Jaga i tak jesteś lepsza od "legii", bo nikt za Tobą nie stoi!
Wszystko, co zdobywasz - zdobywasz umiejętnościami i walecznością...
W sobotę na Arenie Marzeń przy Słonecznej wszyscy w pasiakach.
Niech żyje Jagiellonia. Gramy dalej... I do przodu!
Jeszcze Mistrzostwo Polski przed nami, a co najmniej Europejskie Puchary.
Sagan, nie miałeś z czego się cieszyć. Nie potrafiliście z Jagą wygrać,
to wam sędziowie podyktowali karnego z kapelusza.
Punkty zostały u was, ale prawda jest taka, że to Jaga zwycięska jest moralnie.
Cała piłkarska Polska o tym wie. I cała Polska za to was nienawidzi.
Grać w "legii" to wstyd. Grać dla Jagiellonii to szacun.
Kibice Jagi, całym oddanym sercem kibicujemy Jadze, ale na Wisłę nie gwiżdżemy.
Łączmy się w jedność, by gwizdać na "legię".
Proszę Was Kibic Jagi i innych klubów.
Chuligan stadionowy Mietko kibic Jagi, "..."
20/05/2015
Moja pycha, to ból i żal
Tu człowiek umiera.
Tam zwierzę zdycha.
Tam jeszcze dalej drzewa usychają.
Jeszcze dalej niektórzy na śmierć czekają,
Bo ból i żal ich zżera -
Gdy bieda i smutek poniewiera...
gdy los przywróci władzę nóg
pójdę do rzeki dzieciństwa
usiądę nad brzegiem
zapalę papierosa
[ choć nie palę ]
wspomnieniem przejdę przez życie
westchnę
obmyję ból i cierpienie z życia
wrócę do domu
będę szczęśliwie żył
jak żyłem do dnia ostatniego
kiedy przestałem stąpać po ziemi
Stop-klatka
Spragniony tak jestem przyrody natury,
że każdy krajobraz przyciąga mnie:
do spojrzenia, do zatrzymania się,
do rozmyślania i w konsekwencji
zrobienia zdjęcia.
Powód jest tylko jeden - po tym,
jak wyjechałem z piekła do nieba.*
Bez zmian
U mnie dzień jak co dzień;
donikąd nie idę, nie jadę,
w nocy śpię, w dzień piszę,
ale we śnie żyję tylko.
Gdy o bladym świcie się budzę,
puszczańskie ptaki śpiewają mi.
A połnaczy
[ pa swajemu ]
Kali Ty śpisz...
Ja piszu wiersz.
Nocz hłuchaja,
czuju tolka Twaje addychania
i bicia swaho serca...
Dzień widniaja,
ptaszkie pabudzilisa,
za waknom śpiawajuć uże.
Samachód ad czasu da czasu
darohaj piarajedzia.
Ty dalej sałatko śpisz...
Ja horko piszu wiersz.
Ludzi u bloku da raboty wstawajuć uże,
Wyżaj chtości dzwiaryma uderył,
śpiaszajucca palacieł pa schadach.
Ty dalej saładko śpisz...
Ja piszu wiersz.
Na siawodnia heta maja rabota.
23-05-2015, z biełym świtom
Na wieczar z synom pajedziam na mecz.
Ala budzia hałasno.
Zaje*ista końcówka Jagi - zabójcza dla Wiślaków
Transparent kibiców Jagiellonii po kontrowersyjnym meczu Legia - Jagiellonia:
JESTEM UCZCIWY PZPN OBIECAŁEM 1:0! JEST 1:0
[ *Na transparencie PZPN odwrotnie i do góry nagami ]
Pochmurne niebo i gromkie oklaski po brzegi wypełnionego stadionu prócz strefy
buforowej wesołych kibiców powitały swoją Jagę. Sędzia wygwizdany, bo z Warszawy.
Na "Białą Gwiazdę" w ogromnym tumulcie też spadły gwizdy, nie po to, że nie lubimy Wisły,
tak jak Legii, ale zwyczajnie po to, by speszyć piłkarzy Wisły do gry, żeby nie poczuli się
jak na swoim boisk, żeby odczuli respekt przed Jagą, to normalne zachowane przeciwko
drużynie przyjezdnej do nas na mecz, bez żadnych obelg. Gra rozpoczęta - Jaga ciągle
przebywa na stronie Wisły, ale bez żadnego skutku, nawet bez oddanego strzału.
Smok wawelski na boisku nieźle sobie radzi - wybija z gry Białostoczan.
Ale i Jaga jakoś dziś sobie nie radzi - źle idzie, to pewne, że piłkarze mają nie tylko
w nogach, ale i przede wszystkim w głowach kontrowersyjnie przegrany mecz z Legią
w Warszawie?! No i stało się - w 42 minucie Wiślacy przeprowadzili udany atak - na główkę
Janowski dostał piłkę, bramkarz Jagi Dragowski spóźnił się z wyjściem do piłki, Wiślak
przelobował go i jest gol! 0:1. Bramkarz Jagi gdyby został na linii bramkowej, główkę
Wiślaka zapewne obroniłby. Wiślacy gola Jadze zaaplikowali do szatni przed przerwą
w 42 minucie. Co za pech. Co za pech. Stadion w kibicowaniu aktywnych pszczół na
moment ucichł. Do przerwy przegrywamy! Ale znając impulsywność trenera Jagiellonii
Probierza, na pewno w szatni zmobilizuje piłkarzy, a przy tym i dobrego mając nosa
wprowadzać do zmian piłkarzy, którzy ożywią grę i bezapelacyjnie pokonają Wisłę.
Takim jest dla mnie Dżalamidze i nie będę żałował gardła krzyczeć: Probierz, wpuść
Dżalamidze! Ja w to wierzę. Choć jak na razie przerwa jest smutna i niepokojąca.
Ale przecież grać będziemy drugą połowę. Przegranej każdy obecny na stadionie kibic
Jagi nie bierze pod uwagę, liczy się tylko wygrana i trzy punkty do 29 już zdobytych.
Gramy przecież jak już nie o mistrza to o europejskie puchary. A puchary w Białymstoku
na Arenie Marzę przy Słonecznej, to będzie coś niesamowicie wielkiego i pięknego w
wydarzeniu piłkarskim. Choć już dwa razy graliśmy w europejskich pucharach, ale teraz
na nowym stadionie to byłoby wielkim wydarzeniem i satysfakcją, radością dla Białostoczan
i dla całego regionu Podlasian. W przerwie, tak jak przed meczem na boisku upiększali
kibicom zabawę piękne, zgrabne i młode, jak łanie na polanie pod lasem o długich
wysmukłych nogach i włosach w różnych kolorach białostockie wysportowane czirliderki.
Taniec na boisku, muzyka głośniejsza, niż grzmoty w lato po niebie. Fajnie jest, pięknie jest,
dobrze jest, klawo jest jak cholera, tylko żeby nasi chłopaki koncertowo zagrali, jak te w
przerwie tańczące czirliderki akrobatki. A wtedy pełny stadion kibiców ubranych w pasiaki
barw Jagiellonii oszaleje ze szczęścia. Czas już na drugą połowę, oby tylko szczęśliwą dla nas.
Chłopaki wychodzą po przerwie na murawę, pewni wiary, że pokonają Wiślaków dla siebie
ze zwykłej waleczności sportowej, jak i niemniej dla nas kibiców, którzy po to przyszli na
stadion, żeby kibicowaniem porywać piłkarzy do dobrej gry dla wygranej, jak i dla punktów
tak potrzebnych jeszcze w walce o mistrza, a co najmniej o pudło do europejskich pucharów.
W dodatku przyświeca nam dziś wielkie sentymentalne znaczenie obchodów 95 lecie
Jagiellonii Białystok. To musi piłkarzy zmobilizować do wygranej, a wierną Jadze widownię
ponieść do spontanicznego kibicowania i dodawania otuchy naszym piłkarzom tak głośno
i donośnie, że aż poza stadion rozejdzie się tumult okrzyków na całe miasto, gdzie nawet
usłyszy sam Marszałek wielki wódz Józef Piłsudski stojący w brązie dumnie, jako Wielki Polak
przy Rynku Kościuszki, co się aż wzruszy w dumie i honorze za Białostoczan - Podlasian i pięknej,
jak honorem i dumą, tak i przyrodniczo Polski i naszym kibicowaniem przypominanie piłkarzom,
gdyby pod wpływem emocji podczas gry o tym zapomnieli. W drugiej połowie meczu,
gdy chłopakom nie idzie dalej - nie mogą strzelić gola przeciwnikowi przynajmniej na remis,
niecierpliwię się obawiając, że przegramy na własnym boisku. Z trybun stadionu krzyczę
w kierunku trenera Probierza: - Probierz, wpuść Dżalamidze! On swoją świeżością i z natury
szybkością oraz dobrą kiwką pociągnie chłopaków do gry - stwarzając okazie pod polem
karnym Wiślaków i w rezultacie przyczyni się z pewnością do wygranej! Tak i też trener
Probierz od siebie robi, jak zwykle dokonuje zmiany, gdy chłopakom w grze nie idzie dalej -
nie mogli strzelić gola przynajmniej na remis, wprowadza szybkiego skrzydłowego Dżalamidze.
Gdy popularny Dżali chodził z atakami po skrzydle przy moim sektorze, krzyczałem:
- Dżali gola! Dżali gola! Dżali gola! Tylko Ty możesz przyczynić się do tego!
Ale Wisła nieźle się broni i jeszcze, gdy nadarzy się okazja niebezpiecznie kontratakuje.
Co prawda zmiany w Jadze ożywiły grę, ale bez skutku bramkowego. Jest dalej 0:1 dla gości.
A do tego w sektorze dla gości garstka kibiców w sumie jednego autokaru, skanduje do
swoich piłkarzy: "Jeszcze jeden! Jeszcze jeden! Jeszcze jeden!" To tak naszych kibiców
wnerwiło, a zwłaszcza nad wyraz głośnych kibiców w sektorze weteranów, że od razu małą
garstkę przyjezdnych okrzykami zagłuszyli, a nad wyraz mocnej rozpoczęli kibicować swojej
ukochanej Jadze! Byłem z kolei na ponad dwudziestu meczach, ale do dziś takiego głośnego
tumultu na stadionie nie słyszałem. Coś niesamowitego, szaliki idą w górę barw Jagiellonii,
żywy żółtoczerwony cały stadion, śpiewy, fala meksykańska, oklaski mobilizujące kochaną
naszą podlaską Jagę do boju! Istny szał na stadionie! Istne wariactwo kibiców oczywiście
w sensie pozytywnym, by tylko wspomóc Jagiellonię do walki i w ostateczności do wygranej!
Przy tak ogromnie niesamowicie, niespotykane dopingujących przez kibiców piłkarzy, musi
stać się nawet cud, który przerodzi się w wygraną Jagi. Trudno wziąć inną wersję do serca.
Co się dzieje na stadionie w konsekwencji tego musi ze skutkiem przenieść się na boisko
do chłopaków, by dali ze siebie całe zdrowie, całe zaangażowanie się w grze, by pokonać
Białą Gwiazdę. Czasu na to pozostało coraz mniej i przez to niepokoju coraz to więcej.
Mecz już prawie dobiega końca, żywy stadion białostockich pszczół dopinguje coraz jeszcze
to głośniej swoją Jagę, by z siebie wyczesali resztkę sił i strzelili, choć jednego jednego gola
na remis. 87 minuta czasu gry, Dżali poszedł po skrzydle. Krzyczę: - Dżali gola! Dżali gola!
Dżali gola! Dżali jakby, choć w tak strasznym głośnie tumulcie, usłyszał mnie, kiwną dwóch,
a może i nawet trzech Wiślaków, sam już nie liczyłem z tak ogromnych emocji, ale mniej
ważne to. Ważne, że zacentrował piłkę w pole karne Wiślaków, wprost na główkę Tuszyńskiego
snajpera pola karnego po już nieobecnym Piątkowskim. A że centra była dość za niska,
Tuszyński niemal uklęknął na murawie, by idealnie spasować lot piłki na główkę - po czym
skierował ją wprost na długi słupek bramki Wiślaków, po czym piłka uderzyła w słupek
i weszła do bramki. Bramkarz choć wyciągnął się jak długi, piłki nie sięgnął. Jest gol dla Jagi!
Jest 1:1! Piłkarze z radości wpadli w objęcia szczęścia. Stadion żółtoczerwony w barwach
zerwał się do góry z radości, ze szczęścia, natchnieniem aż pod niebo podlaskich chmur!
Żywotność stadionu niebywała, niesamowita, niespotykana, niewidziana nigdzie na żadnych
stadionach Ekstraklasy. Ja wpadłem w taką euforię spontanicznego zachwytu radością,
krzycząc: - Gol! Gol! Gol! Zarówno jednocześnie machając szalikiem, aż czapka spadła mi
z głowy. Mało tego, mało co z wózka do tyłu się nie wywróciłem, aż mnie po tym ścisnęło
pod żebrami ze strachu. Ale to wszystko nic, co mogło się przydarzyć nieszczęśliwego mnie,
choć nie jestem fanatycznym szaleńcem, a tylko bez wyrachowania, jak wskazuje dusza moja
spontanicznym kibicem. Ważne tylko to, że nasza umiłowaniem ukochana Jaga już remisuje.
To nie jest szaleństwo, to jest prawdziwe emocjonalne odczuwanie zwycięstwa.
Kto jest kibicem, zrozumie to. Po czym z uciechy przybiłem piątkę z obok siedzącym swoim
"źróbkiem", a następie i z innymi kibicami do których mogłem sięgnąć ręką. Coś niebywałego,
radość niesamowita i nie spotykana dotychczas w mojej duszy. Życie jest piękne - i kto by
pomyślał, jaki filozof, że to może dać taka prosta piłka, że to jest więcej w tej chwili warte,
niż pełny seks, niż milion wygrany ślepym trafem. A może właśnie ta tak prosta piłka, czy nawet
dla niektórych głupia gra jest tą radością i spełnieniem dla człowieka, przy czym zapomina się
o problemach i trudach życia, kalectwie w codzienności, choć na ten mecz, choć nas tę strzeloną
bramkę. Ja, Mietko kaleki człowiek z wrażliwością i usposobieniem natchnionym poety, mówię
to Wam... Wracamy do gry, a jej już pozostały tylko minuty. Było 0:1, wołało się od piłkarzy,
choć 1:1! Teraz jest 1:1, woła się wygranej! Jaki to człowiek nienasycony, ależ to nie na korzyść
materialną, a duchowo emocjonalną, spontaniczną, bo tutaj nie chodzi o majątek, a o czystą
radość zwycięstwa, o czym prócz tego kibic zwyczajnie zapomina. I to jest czyste szlachetne
odczuwać radość nieskalaną, piękną jak wiersz poety, który spłodzony z czystej wrażliwości,
natchnienia i weny. Raj na Ziemi, bez wstąpienia do Nieba. Piłka jest boska, a piłkarze cudowni,
kibice motorem napędowym piłkarzy na boisku. Coś nieludzkiego na Ziemi, a boskiego.
I pomyśleć, że to Indianie wymyślili tę grę, a Anglicy tylko ją unowocześnili. Indianie byli boscy,
jak swego czasu Maradona. Kibice z niecierpliwieniem z krzesełek to wstają, to siadają,
wiernie skandując swojej ukochanej i umiłowanej Jagiellonii, w ten w sposób zasłaniając mi pole
widzenia gry. Ależ czym ja jestem jeden wśród 16 550 gardeł, które dają z siebie wszystkie
emocje, by tylko podnieś na duchu do zwycięstwa nasza Jagę. Po czym siadają, teraz mogę
w pełni całej okazałości żółtoczerwonych barw widzieć rozszalały kibiców pełny stadion,
a na murawie wszystkich walczących piłkarzy. Nadeszła 89 minuta gry, Dżalamidze poszedł na
przebój w przedpole karne - po drodze kiwając kilku Wiślaków, po czym wszedł w pole karne -
strzelił na bramkę. O, Boże, poprzeczka. Cała widownia złapała się za głowę, że nie ma gola.
Ale Bóg i szczęście dziś sprzyja nam, piłka wróciła od poprzeczki w sam środek szóstego metra
pola karnego, wprost do obrońcy Wisły i napastnika Jagi, którzy w walce głowami o górną piłki,
zakotłowali się ze sobą, po czym piłka trafiła do napastnika Jagi Pawłowskiego, [ mego ziomka
rodem z Sokółki ], a jemu nic nie pozostało, jak z przewrotki niezwykle, niecodziennie, jak jakiś
najlepszy na świecie piłkarz techniką, skierował piłkę tuż przy słupku do bramki.
Głowacki obrońca Wisły, nie był w stanie sięgnąć, by wybić piłkę lecącą do bramki z linii bramkowej.
Jest gol! Jest 2:1! Dżali ciągnij! Dżali ciągnij! Dżali ciągnij! Spełniło się dla mnie i dla wszystkich
sympatyków, jak na stadionie, tak i w całej Polsce, a może i dalej w stu procentach.
Boże, stadion ogłupiał i oszalał z radości i ze szczęścia! Ja znowu powtórzyłem to, co przy
pierwszej bramce, tym bardziej z większą radością i satysfakcją: - Gol! Gol! Gol! Darłem się
jak najęty, że ta strzelona bramka już bezapelacyjnie w dzisiejszym meczu da nam zwycięstwo!
Aż po tym gardło mi zawaliło. To wszystko nic, gdy jest tak radośnie, tak miło, tak wesoło,
tak klawo jak nigdy. Piłkarze Jagi wpadli w objęcia radości i satysfakcji, że to już jest zwycięstwo!
Po wznowieniu gry, Wiślacy jeszcze podrywają się do ataku, by chociaż wyrównać.
Na Arenie Marzeń wszyscy kibice Jagiellonii na stojąco, dopingują swoją Jagę, by dowiozła
do końca meczu zwycięstwo! Cały stadion na Arenie Marzeń na stojąco, przez co nic nie widzę
prócz pleców kibiców. A gra się toczy po naszej stronie boiska, w ataku są Wiślacy.
Boże, zmiłuj się! Och, niech tylko goście nie strzelą na wyrównanie gola nam. Niepokój, strach
i zarazem nerwy, jak nigdy mnie ponosiły, żeby choć nasi waleczne orły dowieźli do końca meczu
tak ciężko i zarazem szczęśliwie wywalczone zwycięstwo. Teraz po stronie pola Jagiellonii widzę
tylko piłki górne, jak nasi wybijają Wisłę z ataków. Gdy sędzia zakończył mecz, jaka ulga stała się
nam kibicom i piłkarzom. Na rany Boskie, mecz wygrany. Co za szczęście. Co za radość.
Co za satysfakcja. Co za fascynacja. Co za ekscytowanie się. Jak jest miło. Jak jest cudownie.
Kibice i piłkarze są tak uradowani, że jakby byli w niebo wzięci. Z ławki rezerwowej trenerzy,
piłkarze i obsługa medyczna z radości skaczą do góry. Trener Probierz wraz z rezerwowymi
piłkarzami wpadł na boisko jak szalony, wpadając w objęcia swoim podopiecznym, skacząc
z uciechy i radości z satysfakcją, że mecz jest wygrany. Trener chyba z radości stracił głowę
i oszalał w sensie pozytywnym. Kibice z Areny Marzeń oklaskami dziękując swoim ulubieńcom
z boiska za sprawienie tyle ogromnych wrażeń niezapomnianych i przede wszystkim za wygraną,
bo tylko to w ostateczności się liczy. Po meczu za Areną Marzeń z okazji 95 lecia Jagiellonii
zostały wystrzelone fajerwerki, które w rozbłysku i wystrzale jakoby z potężnych dział oznajmiały
radość wiwatowania rocznicy tej, jak i przy tym zwycięstwa w dzisiejszym tak nam ważnym meczu!
Kibice ze stadionu ruszyli, by być świadkiem i uczestniczyć w tym tak ważnym i donośnym na całe
miasto Białystok święta dzisiejszego Jagiellonii i wszystkich nas Podlasian. Choć z opóźnieniem,
bo jeszcze po meczu towarzyszyliśmy piłkarzom na boisku, choć z trybun, ale na sam koniec
zdążyliśmy ze "źróbkiem" wyjść poza stadion i faktyczne doznawać wśród księżycowej nocy
tak pięknych na niebie kolorowych fajerwerków. Coś pięknego i wzruszającego nie do zapomnienia.
Jagiellonia - Wisła - po strzeleniu bramki zwycięskiej takiego szału jeszcze nie widziałem na stadionie.
To dobrze. Super, bo teraz pójdzie jeszcze lepiej. Będzie i na meczu z Górnikiem Zabrze pełny stadion
kibiców ubranych w pasiaki barw Jagiellonii. Być najlepszym w Ekstraklasie głód w Białymstoku jest
nadal ogromny. Było klawo jak cholera. Jestem jak nigdy pocieszony.
Gdy nie zdążę opowiedzieć to wnukom, które jeszcze mogą przyjść na świat, to przeczytają,
co tutaj napisałem. Gdy wróciliśmy z meczu do domu, opowiedziałem wnuczce, którą mam
jedną jedyną, co się działo na Arenie Marzeń przy Słonecznej. Odpowiedziała:
- Fajnie było. A ja widziałam z babcią w Canał+ Sport
Chuligan stadionowy Mietko
23.05.2015, Arena Marzeń przy Słonecznej w Białymstoku
W niedzielę znowu jedziemy na mecz. Klawo było jak cholera.
Klawo znowu będzie jak cholera. Jaga! Jaga! Jaga! Jagiellonia!
Jagiellonia! Jagiellonia! BKS! BKS! BKS!
Fenomen Probierza
Dlaczego Dżalamidze trener wprowadza na drugą połowę: a to dlatego,
że Dżalamidze jest szybkim skrzydłowym, który zmieniając pozycje chodzi
po obu skrzydłach boiska, jak i z akcją wchodzi w środek pola karne.
Prócz tego jest dobrym technikiem, który okiwa nawet kilku piłkarzy i jest
w stanie super zacentrować wrzutkę w pole karne - po której często trafia
piłka do nogi lub na główkę napastnika Jagi, jak np. wcześniej do Piątkowskiego,
na dziś do Tuszyńskiego, który perfekcyjnie ze stoickim spokojem zamienia podanie
na bramkę! To jest silny atut Jagiellonii dzięki mądrości trenera Michała Probierza.
A gdyby Dżalamidze grał od początku meczu, to by tak nie poskutkowałoby
w strzelaniu goli przez Jagę, przy jeszcze niezmęczonych grą przeciwnika.
Probierz ma łeb na karku. Brawo. Mądry trener. Z Jagi zrobił drużynę, że wszyscy
w Ekstraklasie Jej się boją!
Chuligan stadionowy Mietko
Wybory prezydenckie 2015
Spełniłem obywatelski obowiązek Polaka, wraz z małżonką oddaliśmy
głos wyborczy na Pana Andrzeja Dudę. Pięć lat temu oddaliśmy głos
na Pana Jarosława Kaczyńskiego i od tej pory zaczęliśmy chodzić na wybory.
Przyczyna, która we mnie narodziła się była katastrofa smoleńska.
Nie zmarnowałem głosu.
Mietko poeta
Na drugi dzień po wyborach prezydenckich 2015
Oglądając relacje powyborcze w telewizji Pana Prezydenta elekta Andrzeja Dudę,
bliski byłem łez z satysfakcji, że będzie osoba prezydentem mojej Ojczyzny,
na którą zagłosowałem.
Mietko poeta
Prezydent elekt
Panie Prezydencie elekcie Duda!
Wierzymy z całą rodziną, że wszystko Panu się uda.
Z czego i Polacy będą zadowoleni.
Mietko poeta
Prawda jest wstydem dla niektórych
Jeśli ktoś ukrywa na kogo głosuje oznacza to, że się wstydzi
przed narodem ujawnić, jaką popiera opcję polityczną.
Mietko poeta
Boskie cudo
Boże, istniejesz i żyjesz od milleniów lat w celibacie,
a taką piękną stworzyłeś istotę, jaką jest kobieta.
I oto teraz chodzi po Ziemi w owalnych kształtach sylwetką,
że za niczym tak pięknym męskie oko nie skupia się nad jej postacią.
Ja, jako poeta widzę takie Boskie piękne cudowne stworzenie
nie jak modelkę na wybiegu, czy celebrytkę w tv,
a zwyczajną dziewczynę z kwitnącego sadu,
z ukwieconych majem i latem łąk, z pól zielonych i złotych.
POLSKO, OJCZYZNO MOJA
Polsko, Ojczyzno moja rodzinna i moich rodaków, pod żadną sugestią unijną
nie przyjmuj uchodźców afrykańskich! Te kraje europejskie niechaj wezmą
na swoje braki ten trud, które przez 500 lat posiadali zaborcze kolonie w Afryce
i w pełni czerpali korzyści łupiąc i dojąc wszelkie bogactwa, jak na ziemi tak i pod ziemią.
Teraz nadszedł dzień zapłaty, by afrykańskimi uchodźcami się zająć w swoich krajach.
Polsko, nie idź na to! Bądź sobą!
Polak Mietko
Dowiedz się po latach
Gdy w Tobie się zakochałem,
A Ty dałaś mi kosza -
nie walczyłem o Ciebie,
gdyż bałem się, że mnie pogonisz.
Wstyd był silniejszy od miłości,
bo i patrząc z drugiej strony
na nic była moja miłość do Ciebie,
gdy ją odrzucałaś.
Jeśli ktoś kogoś nie chce,
walka o względy nie ma sensu i racji.
na odwrót
lubię słońce gdy jest za chmurami
wtedy ciało moje nie jest płonące
bo mi odludek po imieniu
lubię dni pochmurne
wtedy sam nie jestem pochmurny
cieszy mnie gdy się dzieje to powtórnie
Jagiellonia - Górnik Zabrze
Jaga! Jaga! Jaga! Gramy o puchary!
Jak wygramy to już trzecie miejsce mamy!
Chuligan stadionowy Mietko
31/05/2015, Arena Marzeń przy Słonecznej w Białymstoku
Tak nie może być
Najgorszy z idiotyzmów na świecie, to wypłacanie niektórym pracownikom kominowych pensji sum.
Pracownik obojętnie w jakim resorcie i bez względu na jakim stanowisku, nie powinien zarabia więcej,
niż racjonalnie w ciągu miesiąca może to wydać, czyli w moim rozumieniu nie więcej, niż np. 10 000 zł.,
a na świecie dolarów, powyżej jest cywilizacyjną zbrodnią, która pociąga za sobą głód i nędzę tych
którzy, choć pracują ciężko i uczciwie, zarabiają tyle, by tylko nie zdechnąć.
Nie mam na myśli tych, którzy posiadają prywatne firmy i wypracowują swoją działalnością własne
dochody. Dotyczy tych, którzy są na urzędach państwowych i pobierają pensje z podatków.
Wyzysk jest ludzką podłością. Ale słyszałem, że na wyzysku pobudowano Stany Zjednoczone
[ Zachodniej cywilizacji, to ja już dodałem. ]
poeta Mietko, 2015
piękna przybłęda leśna
dopiero co wyszła z gniazda
gdzie się urodziła i wychowała
od razu zgubiła się od rodzeństwa
a że w życiu nieobeznana
zamiast skakać w lesie po drzewach
i szukać rodzeństwa
ona przybłąkała się do zabudowań ludzkich
biega pod samochodami piękna malutka
jak kuleczka skacze na ławkę
wbiega w ganek zabłąkana mała wiewióreczka
żeby kot jej nie dopadł
złapać i zanieść do lasu
tam jest jej dom
taka piękna malutka
wzbudzająca swoim wyglądem piękno
szkoda byłaby gdyby zginęła
gdy byłem chłopcem hodowałem wiewiórkę
29/05/2015, w otulinie Puszczy Knyszyńskiej
Mecz goli samobójczych
Jak wygramy puchary mamy! Piękny słoneczny malowniczy żółtoczerwony żywy stadion
na Arenie Marzeń przy Słonecznej w Białymstoku. Pogoda sprzyja, wreszcie prawdziwie
majowy słoneczny ciepły dzień. Przed meczem, gdy trener Probierz podchodził do
udzielenie wywiadu do Canal+ Sport odnośnie dzisiejszego meczu, krzyknąłem do
trenera: - Panie trenerze, gramy o puchary! Po czym trener spojrzał w kierunku trybun,
jeszcze na prawie godzinę przed meczem dość pustych, a zatem mój głos był donośny
i słyszalny. W tym czasie z lekkim onieśmieleniem uniosłem jedną po czym drugą rękę,
żeby zasygnalizować gdzie jestem, że to ja, następnie uniosłem obiema rękoma wyraźnie
rozłożony szalik barw naszej podlaskiej ukochanej Jagiellonii! Po czym tyle, co usłyszałem
w odpowiedzi trenera: - Postaramy się. To dla mnie i przy mnie obecnego mego "źróbka"
był dowód, że jego chłopaki będą walczyć. Piłkarze Górnika wyszli na murawę boiska,
żadnych gwizdów ze strony kibiców Jagiellonii, jak to było na Wisłę. Ale wygrać nie damy!
Górnik lepiej prezentuje się od Wisły, choć niżej w tabeli. Ale Jaga to Jaga, klasa pucharowa,
poradzimy i z Górnikiem. Jak na razie, to Górnik zagroził kilka razy i Drągowski musiał się
wytężać! 27 minuta, Drągowski długim wyrzutem piłki do skrzydłowego Mackiewicza,
on nazywany przeze mnie "Bale" pociągnął rajdem po skrzydle jak błyskawica, jak szybki
Usain Bolt, zostawiając za sobą obrońcę, który za mim biegiem nie nadążył, wizualnie
wyglądało to niesamowicie atrakcyjnie, co miło się spodobało widowni, po czym z szybkiego
biegu zacentrował w pole karne wprost trafiając piłką w obrońcę Grendela, on ratując
sytuację podbramkową tak niefortunnie kopnął w piłkę z zamiarem wybicia poza linię
bramkową lub w pole boiska, ale piłka została skierowana wprost do swojej bramki aż
załopotała w siatce! Jest gol! 1:0. Kibice Jagi zerwali się z miejsc z radości strzelonego gola!
Jest pięknie, jest fajnie, jest ładnie, jest cudownie, bliscy jesteśmy podium w Ekstraklasie
i europejskich pucharów! 29 minuta, ze środka pola podaje Mackiewicz do Tuszyńskiego -
on pociągnął w pole karne, wykonał kiwkę na obrońcy Górnika i strzelił na długi słupek,
nic innego jak padł gol! Bramkarz był bez szans. Już jest 2:0 dla Jagi! Trzy minuty wstrząsnęły
Zabrzanami. Stadion przy Słonecznej oszalał z radości! Jest nie tylko słonecznie na niebie,
ale i z entuzjazmem dla ukochanej Jagiellonii gorąco na Arenie Marzeń. Coś niesamowitego,
coś pięknego, coś niepowtarzalnego, ludzie na stadionie głupieją z radości. Żywe barwy
Jagiellonii poszły w ruch, tumult okrzyków spod zadaszenia stadionu unosił się pod błękitne
niebo. Z radości przybijam sobie piątkę z moim "źróbkiem", a że tym razem wszystkie miejsca
wypełnione na sektorze VIP, które przydzielone dla wózkowiczów, co jeszcze ogromniejsze
sprawiło mi wzruszenie przybijać piątki i z pokrzywdzonym przez los jak ja. A jeszcze stało
się atrakcyjniej, gdy sam syn słynnego Tomasza Frankowskiego legendy Jagiellonii z radości
zerwał się z krzesełka poniżej i przybił ze mną piątki przy jednym i drugim golu dla naszej
ukochanej Jagiellonii. Dwie bramki zaaplikowane Górnikowi to już sporo. Jaga na wznoszącej
fali dobrze radzi sobie. Ale gości nie trzeba nie doceniać, dopóki gra trwa dalej. Atak Jagi
jeden drugi po czym mogłyby paść następne dwie bramki i Górnik leżałby już na łopatkach,
przy 4:0 już by się nie podniósł, lecz ataki Jagi zostały obronione bez straty bramki.
I dzisiaj, jak zwykle na każdym meczu nie brakowało u bardzo żywym w widownię kibiców
wypełnionych na stadionie po brzegi nazywanym przeze mnie Areną Marzeń gromkich
oklasków za dobrą grę naszej tak kochanej, tak miłej, tak radosnej i tak dobrej Jagi...
Mimo Górnik już przegrywał 2:0, dalej uważam, że jest to dobra drużyna, która może
jeszcze tutaj namieszać nam! 31 minuta, kontra górnika po skrzydle od trybun po naszej
stronie, napastnik skrzydłowy uwolnił się Modelskiemu, zacentrował w pole karne do Jeża,
który piłki nawet nie dotknął, a w sumie piłka trafiła do nogi Pazdana - po czym on tak
niefortunnie wybił piłkę, że wpadła wprost przy słupku pod porzeczkę własnej bramki.
Drągowski w stu procentach był zaskoczony bez żadnej możliwości obrony, raczej tylko
wzrokiem odprowadził piłkę do własnej bramki. Stadion na chwilę ucichł, kibice Jagi złapali
się za głowy. No cóż samobój. Jest gol dla Górnika! Jest 2:1. Po samobóju z obu stron.
Na sektorze dla gości, widownia zagorzałych fanów Górnika, która choć spóźniła się na
mecz, bo to i 500 km. drogi z południa kraju na północny wschód, w ilości dwóch autokarów
skanduje: "Jeszcze jeden! Jeszcze jeden!" Co naszych weteranów rozdrażniło, całym
sercem oddanych naszej ukochanej, umiłowanej Jadzie, skandowaniem głośnym w tumulcie
stadionu zagłuszyli ich. Bębny poszły w eter, żywe barwy żółtoczerwone w ruch.
Nie jest w stanie kilkadziesiąt kibiców gości dorównać nam piętnaście i pół tysięcznej
rzeszy ludzi na stadionie. Tutaj jest nasz ul i w całości miejsc w tym ulu jesteśmy.
Teraz na przerwie można trochę piłkarzom odsapnąć, trenerowi czas na nowe wskazówki
na drugą połowę, a nam kibicom czas, żeby westchnąć przed drugą połową.
[ W przerwie meczu miałem niezmierną okazję również podziękować i samemu Tomaszowi
Frankowskiemu za grę w Jagiellonii, w kadrze Polski - za strzelenie gola Anglikom na
Stadionie Manchester United Old Trafford i pożyczyć sto lat, co sam Tomek z uśmiechem
i podziękowaniem miło przyjął. ]
Po przerwie gra, jak z jednej tak i z drugiej strony obu drużyn nasiliła się jeszcze w szybsze
i składniejsze akcje, ale jedni drugich wybijali ze składnych akcji kontr, co nie przynosiło
skutku bramkowego. Dżala, mój ulubieniec, niemniej, jak i "Bale", chodzili po skrzydłach.
Dżala nawet zmieniał grę na skrzydłach, nie raz i nie dwa chodząc z piłką aż pod pole karne,
tym samym robiąc popłoch wśród obrońców Górnika, co u widowni wzbudzało wielkie
zadowolenie, nagradzając go oklaskami. A u mnie, jak zwykle przy takich rajdach Dżalego,
wzbudzało wiele emocji, które dodawały mi otuchy do okrzyków: - Dżala ciągnij! Dżala ciągnij!
Dżala gola! Dżali gola! Będzie gol! Będzie gol! Aż w 79 minucie Jaga uzyskała rzut rożny,
wykonywał nikt inny, jak Dżalamidze, perfekcyjnie zacentrował wrzutkę w pole karne Górnika,
wprost na główkę Romańczuka - a on wpakował piłkę do braki gości. Jest gol! Jest 3:1!
Stadion ze szczęścia szaleje i to wypełniony po brzegi od niemowlaka po staruszka.
Radość niesamowita i satysfakcja świadomości, że przy takim wyniku już nie możemy przegrać,
o czym ja myślę, nawet zremisować. A przy takim wyniku już jest trzecie miejsce w Ekstraklasie
na dwa mecze przed zakończeniem rozgrywek w Ekstraklasie i pewne są europejskie puchary.
Teraz tylko spokojnie sobie grać, nie tracić głowy i dowieźć ten wynik do końca meczu.
Ale Górnik przecież nie zasnął, pozostało jeszcze ponad 10 minut meczu bez dołożonego
czasu przez sędziego technicznego, jeszcze może wszystko się wydarzyć na boisku,
przynajmniej nie tracąc nadziej do końca, z pewnością tak myślą piłkarze Górnika.
Ale my kibice na tak pięknym i żywym stadionie, uważamy, kto przecież ma wygrać mecz,
jak nie nasza drużyna ukochana Jaga, która obecnie jest rewelacją sezony, nawet nam
przez myśl nie przechodzi, że możemy tutaj u nas dziś przegrać, wcale przecież do tego
nie dopuszczamy. Górnik przechodzi do zmasowanej ofensywy, chce za wszelką cenę
przynajmniej z ciężkiego terenu wywieźć remis. Jaga mądrze Zabrzan wybija oddalając
piłkę od zagrożenia własnej brami. Goście ponaglają ataki, aż w 85 minucie poszła kontra
skrzydłem po naszej stronie, wrzutka piłki na pole karne, Modelski wybija piłkę wślizgiem,
lecz trafia tak niefortunnie, że piłka po jego nodze unosząc się w górę leci lobem w kierunku
naszej bramki, co dosłownie zmyliło bramkarza Drągowskiego, a dopadł do piłki Zabrzan
Skrzypczak i bez problemu kierując do siatki, która i tak bez jego udziału po pechowej
interwencji Modelskiego weszłaby do bramki. Jest gol! Jest 3:2. O, Jezus! Strasznica się stała!
Teraz Górnik może pójść za ciosem i próbować wbić mam jeszcze jednego gola, za czym by
się wiązał remis?! A nam przecież to nie do przyjęcia. Widownia dziś po raz drugi złapała się
z głowę. Nie ma lekko. Sędzia techniczny dołożył aż 6 minut czasu gry. Cały stadion kibiców
wstaje z miejsc skandować naszej Jagiellonii, żeby dowiozła do końca meczu zwycięskie 3:2!
A w tym czasie, ja pokrzywdzony przez los, na wózku nieszczęścia, jestem niższy od reszty
o pół, nic nie widzę, co się dzieje na boisku? Wiem tylko tyle, że Górnik przebywa na połowie
naszej Jagiellonii. Drżę ze strachu, żeby goście nie wyrównali! Widzę piłkę tylko wtedy,
kiedy jest wybijana przez naszych piłkarzy ze swojej połowy boiska, gdy wznosi się do góry.
To za mało, żeby być spokojnym, cierpliwym, gdy nie widzę co się dzieje na murawie boiska.
Aż wreszcie cała widownia uniosła ręce w górę, oznaczało to, że już koniec meczu!
Wreszcie mogłem lekko odetchnąć i radować się zwycięstwem Jagi. Radować się trzecim
miejscem rewelacyjnie zdobytym w Ekstraklasie i europejskimi pucharami, które w lipcu
będą nas czekały. A i z pewnością mnie ze "źróbkiem" nie zabranie, oby tylko Bóg dawał
zdrówko. Współczuję Zabrzanom, którzy jechali tak daleko na przegrany mecz, kiedy mam
sentyment pozostawiony na Śląsku, ponieważ mieszkałem w Mysłowicach aż 24 lata.
Ale przegrana Jagi nie wchodziła w grę. Na dwie kolejki ciągle gramy o mistrza.
A nóż Lech i Legia po razie potkną się przegraną i po razie zremisują, a Jaga dwa razy
wygra i zostajemy mistrzami? Póki piłka w grze wszystko możliwe i może się wydarzyć.
Po meczu Dżalamidze kilka razy przeżegnał się, wznosząc do Niebios swoje posłanie
dziękując Bogu, że mamy wygraną i trzecie miejsce w Polskiej Ekstraklasie, z czego
wiążą się europejskie puchary. A gdyby nie raz nie dwa, a wiele razy przez cały sezon
2014 - 2015 sędziowie Jagiellonii nie krzywdziliby na korzyść gospodarzy, gdy graliśmy
na wyjazdach, jak po meczu Legia - Jagiellonia, dobitnie ujął to Madera, to kto wie, może
i bylibyśmy Mistrzami Polski?! Niemniej i tak jest OK! Jestem niezmiernie pocieszony.
Aż chce się żyć...
Trzy razy kibice Jagiellonii z radości zrywali się z miejsc, a dwa razy ze smutku po stracie
goli złapali się za głowę.
W środę z ogromnym zaangażowaniem i chęcią oglądamy Jagę w Szczecinie z Pogonią.
Natomiast za tydzień w niedzielę jedziemy na mecz u siebie Jagiellonia - Lechia.
Medale będą Jagiellonii wręczane! Będzie miło, będzie pięknie, przepięknie.
Jesteśmy z Jagą! Budzimy emocje! Wschodzący Białystok.
Jaga! Jaga! Jaga! Jagiellonia! Jagiellonia! Jagiellonia! BKS! BKS! BKS!
Rewelacją sezonu w Ekstraklasie jest Jagiellonia Białystok!
W mieście Białystok,
W tym w którym żyję,
Oddałem serce drużynie.
Ref: Wstań, unieś barwy,
Wsłuchaj się w słowa,
Pieśni o Mej Jagiellonii.
Moja drużyno,
Ma ukochana,
Pokonasz dzisiaj rywala.
Ref. (2x): Strzelisz 3 bramy,
I znów wygramy,
Klubie Ty Nasz ukochany!
Chuligan stadionowy Mietko
31/05/2015, Białystok Stadion Miejski Arena Marzeń przy Słonecznej
Do Szczecina po trzy punkty
Z Pogonią chłopaki odrobili zadaną przez trenera robotę już w pierwszej połowie strzelając
dwie bramki bezapelacyjnie panując na boisku.
W drugiej połowie, myśląc już o powrocie do Białegostoku, chłopaki dali pograć Szczecinianom.
A gdy oni nabrali zuchwały i strzelili kontaktowego bardzo pięknego gola po szybkiej akcji z kontry.
Wtedy Jagiellończycy z powrotem wzięli się do roboty po szybkiej akcji Dżalego, ośmieszając kiwką
obrońców, po czy wrzutką w pole karne wprost na główkę Świderskiemu, a on strzelił piękną bramkę
na 1:3. Te bramki, które strzelała Jaga, z tak piękniej składnej gry, piłka chodziła chłopakom do nogi
jak po sznurku, tak jak naszkicował im trener, że nawet sama Barca by się nie powstydziła.
Probierz z Jagi zrobił miodzio, grają chłopaki, jakby byli napędzani jakimś motorem napędowym.
Coś pięknego, coś wspaniałego, coś niesamowitego, dzisiaj jest wielka Jaga.
W niedzielę na Arenie Marzeń przy Słonecznej w Białymstoku zapełniamy cały stadion,
żeby podziękować piłkarzom Jagiellonii za sukces historyczny!!!
Chuligan stadionowy Mietko
Kibic Jagi, Mietko, 03/06/2015